Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Ulica Zbójnicka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Południowe dzielnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Paź 2015
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:29, 19 Paź 2015    Temat postu: Ulica Zbójnicka

Zwykli mieszkańcy nie przebywają tu, gdy nie muszą. Potłuczone butelki, wychudzone koty przemykające od cienia do cienia, chorzy skuleni na bruku to charakterystyczne cechy tego miejsca. Często kręcą się tu tacy, których nie chce się spotkać na swojej drodze, nie brakuje też żebraków i złodziei. Krążą pogłoski, że w cieniu kamienic można nawet znaleźć skrytobójcę i to nie jednego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Nie 12:57, 31 Sty 2016    Temat postu:

Biegła. Lekko, cicho, ale szybko. Było ciemno, lecz ona widziała dobrze. W ciemnościach zawsze czuła się jak w swoim żywiole. Nagle wyskoczyła, odbijając się mocno od dachówek. Poczuła, że leci jak ptak albo jak nietoperz. Bezszelestnie wylądowała na dachu zrujnowanego domu po drugiej stronie niezbyt szerokiej uliczki. Odchodziła ona prostopadle od jednej z szerszych dróg, którą aktualnie uciekała jej ofiara. Ale nie umknie jej, nikt jej nigdy nie uciekł. Wiedziała że tej nocy on umrze. W końcu był tylko człowiekiem. Niespodziewanie stąpnęła na spróchniałą deskę stropową. Poczuła jak cała resztka dachu zaczyna zawalać się pod jej stopą. Wyskoczyła, jak najdalej mogła. Upadek zamortyzowała przewrotem. Niby proste, ale spróbuj to zrobić w gorsecie. Stan dachu kolejnej kamienicy był lepszy. Spojrzała na uciekający cel, hałas walącej się belki zmusił go do jeszcze szybszego biegu. Przeklęła cicho pod nosem swoje niepotrzebne rozmyślania. Ma pracę, więc musi ją wykonać. Poderwała się natychmiast i puściła sprintem za nim, tym razem pilnując gdzie stawia nogi.
Nieoczekiwanie człowiek skręcił w prawo, w ślepą uliczkę, którą musiałaby przeskoczyć by biec dalej. Zwolniła. Nie spiesząc się, podeszła do krawędzi. I skoczyła w dół z trzy piętrowej kamienicy. Wylądowała miękko z przyklękiem. Nieszczęśnik, który zauważył swoją pomyłkę i chciał wrócić, cofnął się z trwogą pod ścianę. Zbliżała się powoli. Nie wiedziała czy to był przypływ nadziej czy akt desperacji, mężczyzna stojący przed nią wyrzucił szybko dwa sztylety. Równie prędko i bez większego trudu je złapała. Cóż miała zrobić? Odrzuciła je. Trafiła symetrycznie po obu stronach mostka. Człowiek poleciał na ścianę. Stal zaśpiewała, ocierając się o skórę pochwy. Stanęła nad swoją ofiarą. Charczał czerwoną flegmą, prosząc o łaskę. Zrzuciła kaptur. W końcu każdy ma prawo zobaczyć swą śmierć. Powoli uniosła katanę. I opuściła ją nagle. Głowa potoczyła się po kocich łbach. Dzisiaj umarł, bo był tylko człowiekiem. Patrzyła jak krew barwiła wszystko wokół swą purpurą i poczuła głód krwi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Nie 18:04, 31 Sty 2016    Temat postu:

Wychodząc z gospody, Carney miał w planach rozejrzeć się po okolicy i poszukać jakiegoś noclegu. Skoro już się tu znalazł, postanowił zostać w mieście na jakiś czas i skorzystać z jego walorów. Teraz jednak przypadkiem trafił do jednej z tych podejrzanych i unikanych dzielnic, które niestety można było znaleźć wszędzie. Panujący mrok nie sprzyjałby zwykłym ludziom, jednak dla wilkołaka stanowił pewną przewagę - jego i tak już czułe zmysły jeszcze bardziej się wtedy wyostrzały.
Mężczyzna powiódł wzrokiem po obserwujących go z niechęcią kotach. Jego uwagę przykuł śmierdzący alkoholem człowiek - zobaczył jak ten potyka się i wpada wprost do rynsztoka. Szkot zmarszczył nos, czując nieprzyjemny zapach fekaliów poruszonych przez pijaka.
Przechodził obok jednej z wielu uliczek, gdy kątem oka zauważył na jej końcu ruch. Spojrzał w tamtą stronę i ujrzał jak czyjaś głowa spada z karku i toczy się po ulicy. Uniósł brew pytająco, lecz zanim zaczął się nad tym zastanawiać wyczuł coś paskudnego. W okolicy był wampir. I to całkiem blisko. Wykluczył tamtego biedaka oraz szwędających się tu i ówdzie żebraków. Nie mógł to oczywiście być też ten pozbawiony głowy, gdyż najzwyczajniej w świecie nie dałoby się tego zrobić. Została więc postać w czarnym płaszczu, odwrócona do niego plecami. Skalany czerwienią miecz o dziwnym kształcie
mówił sam za siebie. Carney zamierzał po prostu odejść, lecz przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Nie przepuściłby łatwo okazji do uprzykrzenia życia znienawidzonemu gatunkowi, choć z drugiej strony, to, co chciał zrobić było ryzykowne. I to bardzo. Rozważył szybko wszystkie opcje. Gdyby coś nie poszło po jego myśli, to w najgorszym wypadku skończy bez głowy. Nie była to obiecująca perspektywa, zwłaszcza że nie nie wiedział czy jego regeneracja jest aż tak silna. Z drugiej strony, istniało ryzyko, że wampir i tak go zauważy a potem dopadnie. W tej sytuacji wolał być przynajmniej przygotowany. W końcu, polegając całkowicie na swoich zdolnościach, postanowił zaryzykować. Zarzucił kaptur, skrywając twarz i wszedł bezszelestnie w cień rzucany przez jeden z budynków. Oparł się o ścianę ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.
- Jego szef nie będzie zbyt zadowolony gdy dowie się o tym, co tu zaszło. - rzucił, by zwrócić na siebie uwagę mordercy. Nie miał pojęcia kim był zabity. Postanowił zagrać va banque, udając, że go zna. - Z pewnością chciałby poznać zabójcę.


Ostatnio zmieniony przez Carney dnia Nie 21:26, 31 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Pon 22:48, 01 Lut 2016    Temat postu:

Lubiła patrzeć na wypływającą krew. Rozmyślała, gdy nagle przeszył ją niespodziewanie dreszcz, zimny dreszcz.
Poderwała głowę, czuła go.
A on musiał widzieć ją, bez kefii.
On - wilkołak.
Odezwał się, by zwrócić jej uwagę, jednak nie musiał tego robić. Wiedziała, że tu jest. Jego głos ociekał czyżby nienawiścią? Niezbyt lubiła wilkołaki, były aż za bardzo terytorialne, zupełnie jak wilki. Odwróciła się powoli przy pierwszych jego słowach. Zmierzyła go ciekawskim, ale zimnym spojrzeniem, przekrzywiając na bok głowę. Rude włosy niepowstrzymywane przez kaptur rozpadły się kaskadą na ramiona. Mężczyzna był wysoki. Twarz skryta w cieniu kaptura była niewidoczna nawet dla niej.
Dotarł do niej sens jego słów. Czy mówił prawdę i znał pracodawcę ścierwa leżącego obok niej? Fakt faktem, łatwo zapamiętuje się rudego wampira. A niech go chudy byk, będzie teraz miała problemy. Chyba że wybierze rozwiązanie uniwersalne.
- Nie dowie się o tym. - powiedziała z lekką kpiną ale przekonaniem, potrząsając swoją ognistą grzywą - Trupy nie potrafią mówić. To jedna z wielu zalet bycia martwym.
Bacznie go obserwując, uśmiechnęła się szeroko.
Uniosła katanę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Wto 7:46, 02 Lut 2016    Temat postu:

Wampir odwrócił się powoli i, ku zdziwieniu Carney'a, okazało się, że to kobieta. Otaksował ją wzrokiem nie mniej uważnie niż ona jego. Szczególnie zwrócił uwagę na burzę rudych włosów. Mogłaby nawet być ładna. Gdyby tylko nie ta jej rasa.
Szkot uśmiechnął się na słowa, które powiedziała. Albo nie zrozumiała co miał na myśli, albo specjalnie to udawała. Obstawiał raczej tę drugą opcję.
- Trupy nie. - zgodził się. - Ale żywi jak najbardziej.
Widząc jak unosi broń, wilkołak spiął nieco mięśnie. Odsłonił nieco płaszcz, ukazując sugestywnie miecz. Jednocześnie zadbał o to, aby jego twarz pozostała zasłonięta.
- Z nas dwojga to raczej ty jesteś w gorszej sytuacji, więc... Radziłbym uważać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Śro 17:41, 03 Lut 2016    Temat postu:

Cholera, miał miecz. A co gorsza rację. Była na gorszej pozycji. Ale od czego ma się mózg. Skupiła się na szczegółach. Płaszcz jego był pokryty kurzem i pyłem z drogi. Na brodzie wystającej spod kaptura miał kilku dniowy zarost. Wyglądał po prostu jak zwykły podróżny - pomijając oczywiście wilkołactwo. Nie pasowało to jej do lokalnej mafii, z której pochodził bezgłowy trup leżącu obok niej. Prędzej wysłaliby lojalnego rzezimieszka żeby ją złapać. Ale on tu po prostu nie pasował.. Był zbyt... wyrafinowany.
Do tego ten akcent.
Więc co on, do kroćset, tu robił? Grał va banque? Zaryzykowałby aż tak?
Wiedziała, że ona też powinna tak zagrać. Ale co jeśli mówił prawdę? Nie, ona nie pójdzie na całość. Przynajmniej dopóki nie uzyska pewności co do jej przepuszczeń.
Opuściła powoli katanę i oparła jej czubek o bruk przed sobą, stając szeroko na nogach. Jej twarz była już kamienną maską. Uniosła hardo głowę i po prostu zapytała:
- Czego chcesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Nie 19:00, 07 Lut 2016    Temat postu:

Uwadze Carney'a nie uszedł fakt, jak uważnie przyglądała mu się wampirzyca. Zupełnie jakby go oceniała. Czego szukała w jego wyglądzie? Chciała ocenić czy mówi prawdę? Jeśli tak, to przecież nie odczyta tego z jego postawy czy głosu. Musiałaby umieć czytać w myślach, a Szkot nie wierzył, że ktokolwiek potrafił to robić. Więc o co chodziło? Zgadła, że grał va banque i szukała potwierdzenia? Powstrzymał nerwowe drgnięcie. Przecież nie byłaby w stanie tego zrobić. Zbyt ostrożnie dobierał słowa, by podsunąć jej coś, co by go zdemaskowało.
Przypuszczenia, za dużo zgadywanek. Potrzebował kilku choć ciut konkretniejszych informacji. Niestety, kobieta mniej lub bardziej świadomie nie podawała mu żadnych. Nie chciał więcej krążyć dookoła tematu i snuć domysłów. Wtedy wpadł na pewien pomysł. Gdy usłyszał pytanie wampirzycy, postanowił go wykorzystać.
- Mój pan zażądał ciebie. - skłamał gładko. - Aczkolwiek myślę, że możemy dogadać się w inny sposób.
Zauważył jak opuściła broń, ale nie schowała jej. Oparł więc niedbale rękę na mieczu, dając sygnał, że nie zawaha się go użyć. Mimo całej swej gotowości, nie chciał jednak dopuścić do takiej sytuacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Pią 14:13, 12 Lut 2016    Temat postu:

Nie podobało jej się to, co usłyszała. Trzymał rękę na mieczu, a ona próbowała go odgadnąć. Nie mógł być raczej wysłannikiem żadnej z dwóch mafii panujących w Maravillas. Zabijała przecież dla obu i to JĄ by wtedy wynajęto, żeby złapała siebie pracującą dla tej drugiej organizacji. Ot, taki paradoks. Była tu od niedawna, ale jego jeszcze nie widziała, co dodatkowo potwierdzało jej przypuszczenia. Poza tym, był wilkołakiem. No właśnie WILKOŁAKIEM. Ludzie z gangów nienawidzą wampirów, magów, wilkołaków i większości elfów. Wniosek nasuwał się sam...
No to teraz zabawimy się po mojemu, pomyślała.
- Dogadać? - zapytała, chowając katanę - Albo jesteś samobójcą albo głupcem. - powiedziała spokojnie, podchodząc kilka kroków do niego - Choć, o ile dobrze pamiętam, są to synonimy wilkołactwa. Nieprawdaż? - przekrzywiła głowę, jak dziecko. Oparła ręce swobodnie na biodrach, stając tuż przed nim.
Jest królową nocy, on nie jest w stanie jej nic zrobić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Pią 17:37, 12 Lut 2016    Temat postu:

Spotkanie, które miało być szybkie, łatwe i przyjemne szybko przestało takie być. Carney nie sądził oczywiście, że wampirzyca po prostu da się od razu ogłupić, jednak miał nadzieję na załatwienie tego możliwie bezproblemowo. Z każdą mijającą chwilą uświadamiał sobie niestety jedno - wpakował się w niezłe bagno. Każdy na jego miejscu dałby już spokój i wybrałby jakieś bezpieczne wyjście, lecz on nie zamierzał tak łatwo dać za wygraną. Nie w przypadku konfrontacji z wampirem.
Mężczyznę uspokoiło schowanie przez nią broni, choć zdawał sobie oczywiście sprawę, że kobieta może ją wyjąć w ułamku sekundy. Przynajmniej będzie miał więcej czasu aby zareagować.
Odruchowo chciał się cofnąć, gdy się zbliżyła, nie z powodu strachu, lecz z obrzydzenia. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Zamiast tego zbliżył się do niej, prawie wychodząc z cienia.
Jej słowa zabolały. Znosił dużo gorsze obelgi rzucane pod swoim adresem, ale tych dotyczących jego rasy nie znosił jeszcze bardziej niż samego przekleństwa. Pieprzony krwiopijca, pomyślał Szkot. Zamiast jednak odpłacić jej pięknym za nadobne, postanowił zastosować inną strategię.
- Powiedziałbym, że do wilkołaków bardziej pasuje siła i refleks. - rzekł z fałszywą uprzejmością a następnie dodał niewinnie - Dlaczego od razu zakładasz, że się nie dogadamy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Pią 23:04, 12 Lut 2016    Temat postu:

Podszedł do niej. Pewnie myślał o niej nieprzychylnie, tak jak wszyscy, którym pokazała swój "łowczy" charakterek. Gardził nią, a ona nie wiedziała czemu, nie znał jej przecież.
Kolejna jego wypowiedź dała jej pewność - nie należał do żadnej mafii. Nie była głupia, a w całej ich rozmowie dostała jedną ważną informacje, potwierdzającą to.
Świt już się zbliżał. Musi się pospieszyć jeśli nie chce ujawnić swojego daru, no i chciała jeszcze odebrać zapłatę za swoją dzisiejszą prace. Poza tym, była już lekko zmęczona tą rozmową. Albo zaraz go ubije albo zdemaskuje, nie miała ochoty bawić się w słowne gierki. Opuściła bezwiednie głowę i zamknęła oczy myśląc. Wzięła głębszy oddech powoli uniosła głowę i spojrzała na postać w płaszczu. Zdecydowała się na zdemaskowanie.
- Bo nie masz żadnej karty przetargowej. Nie należysz do żadnej mafii. - potrząsnęła wyraźnie zmęczona głową. Już się go nie obawiała - Nie wiem skąd się tu wziąłeś, dlaczego zacząłeś ze mną tę dyskusję, dlaczego od pierwszego spojrzenia mnie nienawidzisz, ani co chciałeś ugrać. Wiem że nie jesteś w stanie mi zagrozić. - patrzyła śmiało w jego ledwo widoczne oczy - Popełniłeś błąd. Pierwszy gdy tu wszedłeś i zagadałeś. Twój wygląd pasuje bardziej do podróżnego. Drugi gdy mi groziłeś. Nienawidzę tego. A trzeci gdy chciałeś się dogadać. - odwróciła głowę i spojrzała na zwłoki za nią. Krew powoli krzepła - Tak kończą ci, którzy zamiast wykonywać polecenia, chcą się dogadać. Należał do mafii, która mnie wynajęła, by go zabić.
Cofnęła się o krok, zarzucając kaptur i połę swojej kefii na twarz, odsłaniając tylko jej oczy.
Chciała odejść, ale jeśli ją zaatakuje była gotowa walczyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Sob 18:03, 13 Lut 2016    Temat postu:

Rozmówczyni Carney'a wyglądała jakby chciała już zakończyć niefortunne spotkanie. Mężczyzna zaczął zastanawiać się dlaczego. Co prawda on również najchętnej by się stąd wymknął, lecz nie dawał tego po sobie aż tak wyraźnie poznać. Wtedy przypomniała mu się charakterystyczna dla wampirów nadwrażliwość na światło. Spojrzał ukradkiem na niebo - nie pozostało wiele czasu do wschodu słońca. Przyszło mu do głowy, że mógłby to przeciw niej wykorzystać, nie ujawniając jednocześnie swojej wiedzy. Jego usta wykrzywił szyderczy uśmiech. Zrzedł on nieco gdy kobieta powiedziała wszystko, co notabene było prawdą. Przeklnął w myślach. Mimo wszystko postanowił ciągnąć grę dalej, opierając plan na przedłużaniu wszystkiego jak najdłużej się dało. To była jedna z tych rzeczy, na które się uparł i nie odpuści póki nie osiągnie swojego celu.
- Nie mam karty przetargowej, twoim zdaniem. - nigdy nie zwracał sie do nikogo używając tytułów grzecznościowych. No chyba że widział w tym jakiś interes. - Skoro tak uważasz... Ale wiesz, Maravillas nie jest jedynym miastem z ciemną stroną. Mają tu kilku wrogów. Chyba nie chciałabyś z nimi zadrzeć, prawda?
Zaśmiał się gdy stwierdziła, że nie jest jej w stanie zagrozić. Zaraz jednak spoważniał.
- Wilkołaków nie należy lekceważyć. Taki głupi błąd, a tylu go popełnia. I mogą kosztować więcej niż te, których rzekomo się dopuściłem.
Cofnęła się jakby chciała odejść. Liczył na to, że jego słowa ją zatrzymają, bo nie chciał posuwać się do innych środków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Śro 23:33, 24 Lut 2016    Temat postu:

Robiło się jasno. Musi iść, zanim on zauważy.
-Grozisz mi? - zapytała - Och... Tak bardzo się boję. - dorzuciła sarkazmem.
Słońce zaraz wstanie, powinna się zmyć stąd i znalaźć sobie jakieś spokojne miejsce. Prawie go nie słuchała jak jej odpowiadał.
- Serio? Musisz być taki sławny. - udała zainteresowanie - O moich czynach nie wie nikt. Szkoda. - wzruszyła ramionami.
Odchyliła głowę. Spojrzała w górę, na niebo.
- Wybacz, ale skończę tę bezdennie głupią dyskusję. - poprawiła rękawiczki - Muszę iść. Do miłego NIE widzenia.
Skoczyła na ścianę i szybko wdrapała się na dach.
- Wiecznego. - dorzuciła cicho stając na dachówkach. Słońce powoli wychylało się znad horyzontu. Uwielbiała wschód, bo inny wampir go nigdy nie zobaczy. Myśląc o kolejnym dniu, pobiegła po zniszczonych dachach.
/zt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Czw 20:34, 25 Lut 2016    Temat postu:

Wampirzyca była zbyt pewna siebie. Jakby uważała, że nic ani nikt nie może jej zagrozić. Carney uśmiechnął się pod nosem. Dobre sobie, pomyślał.
- Czy grożę? Ależ nie. Ja tylko cię... ostrzegam.
Mężczyzna nie dał się zwieść jej słowom. Nie wierzył w to jej zainteresowanie jego osobą, a tym bardziej, że chciałaby, aby ludzie wiedzieli o jej poczynaniach. Bycie płatnym mordercą raczej nie jest powodem do dumy. Przemilczał tę wypowiedź, jednak nie mógł zignorować następnej. MacLean musiał mieć ostatnie słowo.
- Masz rację, uciekaj, póki jeszcze możesz.
Jeśli kobieta sądziła, że on nie wiedział o jej rasie, to teraz ewidentnie się z tym zdradziła. Żaden człowiek nie umiałby wspiąć się tak szybko i zwinnie po zwykłej ścianie. Wampirzyca przystanęła na dachu i mruknęła coś, czego Carney nie dosłyszał. Następnie odwróciła się i cicho odbiegła.
Mężczyzna spojrzał na niebo. Było wcześnie. Mógłby znaleźć nocleg w mieście, lecz niezbyt chciało mu się jakiegoś szukać. Z resztą, gospody na pewno były jeszcze zamknięte.
Wilkołak wszedł do jednej z wielu kamienic i, upewniwszy się, że nikt do niej od dawna nie wchodził, wszedł do pierwszego lepszego pomieszczenia z łóżkiem. Położył się na nim, przykrył płaszczem i prawie od razu zasnął.
[...]
Carney obudził się kilka godzin później. Wyjrzał za okno - Słońce już dawno wstało. Wstał, przeciągnął się i wyszedł na zewnątrz. Poczuł głód, więc postanowił pójść na Rynek, aby rozejrzeć się za jakimiś zapasami. Przed tym wyjął sakiewkę z pieniędzmi i sprawdził ile ich ma. Stwierdził, że zapłaty z ostatniej wojny wystarczy mu jeszcze na długo, niemniej warto byłoby poszukać jakiejś pracy. Z tą myślą wyruszył do centrum miasta.
/zt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Południowe dzielnice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin