Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Zawalone kamienice
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Południowe dzielnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Paź 2015
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:09, 27 Paź 2015    Temat postu: Zawalone kamienice

Nikt nie wie, z jakiego powodu owe budynki runęły. Kiedyś, zapewne były to duże domy, które pomieściłyby kilka rodzin, teraz to w większości sterty kamieni. W tych, do których da się wejść – oczywiście na własne ryzyko - nieoficjalnie znajdują schronienie złodzieje lub wszyscy inni, którzy nie mają pieniędzy na nocowanie gdziekolwiek indziej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Czw 19:36, 14 Kwi 2016    Temat postu:

Szybko znalazła się w jednej ze swoich licznych kryjówek, znajdujących się w różnych częściach miasta. Zręcznie skoczyła z dachu, nie robiąc sobie przy tym krzywdy i weszła do przedsionka zniszczonej kamienicy. Jej kamienicy. Mimo, że dalsza część budynku wydawała się zagrodzona gruzem i kamieniami, Rez wiedziała, że to tylko z wierzchu tak wygląda. Ale oczywiście nie chciała wprowadzać dalej Florence, wystarczyło, że zaprowadziła ją do przedsionka, który i tak wyglądał, jakby się miał za chwilę zawalić.
Dziewczyna usiadła na czymś, co kiedyś było parapetem, a teraz wyglądało jak zniszczona deska. Wygodnie oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Z powrotem je otworzyła po kilku minutach, gdy usłyszała blisko ryk Suku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Wto 16:34, 19 Kwi 2016    Temat postu:

Do ostatniej chwili nie wiedziała, co Rez kombinuje, ale bez zastrzeżeń zastosowała się do jej poleceń. Jednak, gdy Suku nagle wyskoczyła do przodu, pomyślała, ze w sumie powinna się była domyślić.
Zamknięte oczy, wiatr we włosach, bijące serce, ciepło, siła i… cholera, skręt.
- A! - Flo uniosła powieki, gwałtownie wieszając się na obroży Suku, by nie spaść. Nie starała się nawet kierować panterą, skupiła się na tym, by jakoś utrzymać się na jej grzbiecie, co do najprostszych nie należało.
Suku skakała pomiędzy ludźmi, czemu towarzyszyły przerażone krzyki i dźwięk upadających przedmiotów. Flo wydawało się, że pędziły tak dobrych kilka godzin, gdy w końcu kot zatrzymał się.

- Nerezzo, zabiję cię – rzekła Flo, zsuwając się z grzbietu Suku. Włosy miała w nieładzie, policzki zarumienione a na twarzy widniał wielki uśmiech. – Poważnie. Nienawidzę cię… i kocham cię… i… ja chce jeszcze raz!
Zawołała wesoło, płosząc ptaki, siedzące w pobliżu. Zamilkła potem na chwilę, próbując uspokoić oddech.
- Ale to zaraz. Muszę odpocząć. – postanowiła i zbliżyła się do Rez, dopiero teraz rozglądając się po miejscu, do którego trafiła. – Klimatycznie. – skomentowała, zastanawiając się od czego zacząć. Szalona jazda wywiała jej z głowy myśli o wilkołactwie.
- Więc… O co ja chciałam zapytać? – zaczęła. – No tak. Zastanawiam się, czy gdybyś, oczywiście czysto teoretycznie, mnie tak teraz ugryzła, to czy stałabym się wilkołaczką? Czy to tylko w postaci wilka możesz przekazać tego… „wirusa”?
Tak paplając, usiadła obok Rez, swoim zwyczajem machając rękami w takt wypowiadanych słów, wodząc wzrokiem to po pomieszczeniu, to zawieszając go na kobiecie.
W jej głowie zaczęło się pojawiać więcej pytań. Zadawała je, oczekując potem na odpowiedź Rez i czasem dopytując o szczegóły. Miała nadzieję, że jej nie zanudzi albo nie sprawi, że poczuje się jak na przesłuchaniu.
Pewnie większość z tych pytań mogło wręcz rozbawić Rez. Były to plotki opowiadane po gościńcach albo informacje z bajek i legend.
- A podrapaniem też można kogoś zamienić?
- Czy wilkołaki… mogą mieć w ogóle dzieci? A jeżeli tak, to zawsze potomstwo jest wilkołakiem? Zakładam, że gdy matka jest wilkołakiem, to nie ma innego wyjścia… Chyba, że na czas ciąży przestaje się przemieniać?
- Czy to prawda, że wilkołaki nie lubią wampirów, z resztą z wzajemnością? Dlaczego?

- Czy można się inaczej zarazić, niż przez ugryzienie? Słyszałam, że można np. przez wypicie wody, którą wilkołaki piły, albo która napadała do odcisku łapy wilka, albo z kałuży, w którą wbiegł wilkołak... Woda taka niebezpieczna, hah. A może jakieś zaklęcie? – słyszała też mnóstwo, mnóstwo innych dziwnych sposobów, takich jak zjedzenie mózgu ofiary zabitej przez wilkołaki, ale uznała, że nie będzie wszystkiego wymieniać. Jeżeli Rez o czymś wiedziała, na pewno jej wspomni.
- Zgaduję, że jesteście niesamowicie szybcy, silni, z wyczulonymi zmysłami…?
- Widzisz w ciemnościach?
- Starzejecie się? Jak długo żyjecie?
- Jakieś słabe punkty…? Srebro, ogień, tojad, jemioła, amulety?
- Czy jest jakiś sposób na pozbycie się wilkołactwa?
- Czy to prawda, że żywicie się tylko mięsem?
- Pełnia trwa trzy dni, ale wilkami jesteście tylko w nocy, jak to jest? Czy w dzień jesteście jakoś specjalnie… pobudzeni? A może i w dzień się możecie zamieniać?

Do głowy przyszły jej też pytania bardziej prywatne.
- A ty, jak zostałaś wilkołakiem? I… ile właściwie masz lat?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Czw 21:39, 21 Kwi 2016    Temat postu:

Cicho się roześmiała, widząc Florence i słysząc jej reakcję. Chyba jej się podobało.
- Chcesz jeszcze raz? Chyba da się to załatwić. – powiedziała, zerkając na panterę, która zwinęła się w kłębek na zewnątrz kamienicy, niczym strażnik. – Czuj się jak u siebie. Może i nie ma luksusów, ale nikt nam nie będzie przeszkadzał. – dodała, widząc jak kobieta rozgląda się po pomieszczeniu.
- Mogę cię teraz ugryźć, to się przekonamy, czy zmienisz się w pchlarza. – dodała i ponownie się roześmiała, widząc minę Flo. – Tylko żartowałam. Nie ma takiej możliwości, żebyś się zmieniła po ugryzieniu człowieka, liczy się tylko ugryzienie w wilczej postaci. – odpowiedziała na pierwsze pytanie. Trochę się odsunęła od kobiety, by przypadkiem jej nie trafiła machającymi rękami.
- Podrapanie, woda z kałuży? Kto ci takich bajek naopowiadał? Przez podrapanie się nie zamienisz, ewentualnie gdy napijesz się wody z tej kałuży, z której pił wilkołak, ale to musiałabyś mieć naprawdę wielkiego pecha. Ten… „wirus”, jak to ładnie określiłaś, znajduje się w ślinie wilczka. – powiedziała. – Słyszałam plotki, że można się przemienić pijąc… mocz wilkołaka, ale jeszcze nie spotkałam śmiałka, który by to sprawdził.
-Co do tego, czy wilkołaki mogą mieć dzieci i jak to wygląda, to nie wiem. Bachorów nie mam i nie zamierzam mieć, więc to kompletnie mnie nie interesuje. Ale wydaje mi się, że potomstwo wilkołaka też jest wilkołakiem, lub ma niektóre ich cechy.
- Nie cierpimy wampirów, ze wzajemnością. Może to wynika z tego, że głównym pożywieniem i dla wampira, i dla wilkołaka jest człowiek i o niego konkurujemy. Albo po prostu zazdroszczą nam zdolności. A tak na marginesie, to wampiry mają okropnie nieprzyjemny zapach.
- Szybcy, silni, z wyczulonymi zmysłami, a do tego atrakcyjniejsi od innych. Tak nas w skrócie można opisać. I tak, całkiem dobrze widzimy w ciemnościach i potrafimy wyczuć, jakiej kto jest rasy. – uśmiechnęła się z nutą arogancji. – Mogę ci to opisać na moim przykładzie. Może i jestem słabsza od większości wilkołaków, ale i tak jestem silniejsza od ludzkiego mężczyzny. Za to nadrabiam szybkością, potrafię złapać strzałę lub bełt w locie i jeszcze nigdy żaden strażnik mnie nie dogonił, gdy uciekałam. – dodała takim tonem, żeby nie zabrzmiało to jak zwykła przechwałka. Zeszła z parapetu i stanęła na środku pomieszczenia. Schyliła się i podniosła z podłogi kawałek cegły, która dawniej opadła ze ściany. Przez chwilę ważyła ją w ręce, by potem mocno zacisnąć dłoń w pięść. Poruszyła dłonią, a na podłożę spadł pomarańczowy pył. Po cegle nie było śladu.
- Powiedzmy, że szybciej nas ktoś zabije, niż umrzemy ze starości. A starzeć się starzejemy. Chyba. – odpowiedziała. Sam nie była tego pewna, nigdy się nad tym zastanawiała – słyszała tylko przeczące sobie plotki. Wzruszyła ramionami. – Pożyjemy, zobaczymy.
- Nasz największy słaby punkt to srebro. Tylko srebrna broń może wyrządzić nam krzywdę. – to mówiąc, odgarnęła włosy z twarzy, odsłaniając szpecącą bliznę. Po chwili ponownie zakryła ją włosami. – Tojad i jemioła nam nie szkodzą - to mit. Chyba, że przyjmiemy naprawdę dużą dawkę, wtedy nie jest za ciekawie. Na ogień reagujemy tak samo jak inne stworzenia – chociaż ja nie lubię przebywać w jego pobliżu, gdy jestem przemieniona. – tak naprawdę bała się wtedy ognia, ale nie chciała się do tego przyznawać. – Na pewno są amulety i zaklęcia, które nam szkodzą, ale jak dotąd nie spotkałam takich.
- Słyszałam o naprawdę wielu sposobach, by wyleczyć się z wilkołactwa, ale każdy jest bezskuteczny. Więc chyba nie ma dobrego sposobu.
Słysząc kolejne pytanie Florence, nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Długo bym chyba nie pożyła, gdybym jadła tylko mięso. – powiedziała. – Chociaż jest w tym trochę racji – w czasie pełni odżywiam się wyłącznie mięsem, a najlepiej surową ludziną. W każdy inny dzień wolę unikać mięsa, a jeść więcej roślin, podobno to dobrze wpływa na sylwetkę – dodała i przesunęła dłonią po płaskim brzuchu.
- Nie wiem, jak to jest u innych, ale ja wilkołakiem jestem tylko w nocy. W dzień za to jestem bardziej agresywna, bardziej skłonna do bójek no i… hm - zająknęła się, jednocześnie się rumieniąc – bardziej chutliwa. – dokończyła w końcu po chwili wahania.
Po tym zamilkła, zastanawiając się, czy odpowiedzieć na bardziej prywatne pytania Flo.
- Mam 19 lat. Taa, wiem, że jeszcze ze mnie smarkula. – odpowiedziała w końcu i ponownie zamilkła, tym razem na dłużej. Spojrzała na bliżej nieokreślony punkt, gdzieś ponad ramieniem Florence. – Kto mnie przemienił? Mój były chłopak. Miałam wtedy z 16 lat, nie pamiętam dokładnie. – tak naprawdę starała się o tym zapomnieć, jednak co miesiąc pełnia jej o tym przypominała. Odwróciła wzrok i mocna przygryzła wargę, żeby powstrzymać łzy napływające jej do oczu. Nie chciała się rozklejać, nie przy tak naprawdę obcej dla niej kobiecie, jednak wspomnienie Arno i tamtej pamiętnej nocy zawsze tak na nią działało.


Ostatnio zmieniony przez Nerezza dnia Pią 22:49, 22 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Sob 17:53, 23 Kwi 2016    Temat postu:

Ucieszyła się, gdy Rez zgodziła się na powtórkę. Bądź co bądź, na panterze najszybciej wróci z powrotem na rynek. Ale to później.
- Nigdy nie przepadałam za luksusami i tak - przyznała. Gdy Rez rzuciła swoją "propozycję" ugryzienia jej, Flo wybałuszyła na nią oczy, które jasno mówiły "chyba cię pogięło". Gdy jednak Rez roześmiała się, poczuła ulgę i uśmiechnęła się.
Skąd słyszała te rzeczy?
- Z "kazań" na rynku. To znaczy nie tutaj, tylko w Paryżu. Stamtąd pochodzę tak nawiasem mówiąc... Chyba najbardziej rasistowskie i nietolerancyjne miasto na świecie. Zawsze ostrzegali przed wilkołakami i wampirami, no i tam też mówili by w czasie pełni nie pić wody z nieznanego źródła...
Na wspomnienie o wypiciu moczu, skrzywiła się. To by musiał być naprawdę wielki desperat.
Wyglądało na to, że potomstwo wilkołaków wciąż pozostanie dla niej tajemnicą. Szkoda.
- Mhm – odparła i po chwili dodała żartobliwie – Pewnie i tak masz dużo czasu, by jeszcze zmienić zdanie.
I możliwość wyboru, pomyślała. Flo naszprycowali jakimś gównem, gdy pracowała w zamtuzie i nie pamiętała już kiedy ostatni raz miesiączkowała. Na szczęście jeszcze nie było to dla niej problemem, nie myślała o tym na poważnie. Hej, w końcu, by mieć dzieci najpierw musiałaby znaleźć męża. Dopiero potem mogła się takimi rzeczami martwić.
- Zabijacie ludzi… ale nieświadomie. Wampiry ponoć nie zabijają, ale manipulują ludźmi dla własnych celów, odbierając im wolną wolę. Nie jestem pewna, co jest gorsze.
Zamilkła. Nie zabrzmiało to zbyt miło, ale tak właśnie myślała. Był to swego rodzaju kompromis między wpajanym jej od dzieciństwa „wszyscy nie-ludzie to krwiożercze potwory” a własną obserwacją i doświadczeniem.
Po chwili przyszło jej do głowy, że może wilkołaki wcale nie są tego takie nieświadome. Niby akurat w tej sprawie wszystkie źródła były zgodne, niemniej postanowiła się upewnić.
- Bo… Nie panujesz nad swoją wilczą naturą, prawda?
Żartobliwie wywróciła oczami na mnogość zalet wilkołaków.
- Ah, ta skromność – rzekła Flo z uśmiechem, chociaż musiała przyznać, że Rez jest naprawdę śliczna.
- O kurwa – wyrwało się jej, gdy zobaczyła, co Nerezza zrobiła z cegłą. Wychowywała się na ulicy, więc czasem nie szczędziła mniej wyszukanego słownictwa – Teraz to się zaczynam ciebie bać!
Jej uśmiech mówił jednak, że to nie do końca prawda, chociaż taka siła tkwiąca w tej drobnej kobietce naprawdę była nieprawdopodobna.
- Przede wszystkim na zdrowie – stwierdziła. Nie spodobało jej się to z jaką swobodą Rez mówiła o zjadaniu ludzi. Ugh.
Flo rozbawiła wizja nabuzowanej Rez, do której każdy kto się zbliży ma 50% szans na wpierdol albo wskoczenie z nią do łóżka. Po chwili jednak uznała, że to nie jest zbyt ciekawe, gdy nie można nad sobą zapanować. Znała to uczucie, gdy magia wymykała jej się spod kontroli i nie zawsze jej się to podobało.
Po jej kolejnym pytaniu, Rez milczała chwilę.
19 lat? Zaskoczyło ją to. Rez zdecydowanie wyglądała na młodszą. A gdy się dowiedziała, że została zamieniona w wieku 16 lat, to pomyślała, że chyba jednak wilkołaki się nie bardzo starzeją.
- Ale chyba to lubisz, co? Pasuje ci bycie wilkołaczką.
To chyba był najdziwniejszy komplement w całym wszechświecie. A w sumie nawet nie była pewna czy to komplement, ani dlaczego to właściwie powiedziała. Chyba wyczuła, że wspomnienie o przemianie niezbyt spodobało się Rez. Zastanawiała się, czy nie zapytać, co się dokładnie wtedy wydarzyło, ale szczerze powiedziawszy czarnowłosa nie wyglądała na taką, co by zaraz jej wszystko powiedziała i wypłakała się na ramieniu. Postanowiła zatem zupełnie zmienić temat.
- Orientuj się! – zawołała. W stronę Rez poleciał klejnot w kształcie łezkiWłaściwie to o tym chciałam z tobą pogadać.
Zeskoczyła z parapetu i zbliżyła się do kobiety.
- Mam nadzieję, że nie rezygnujesz z poszukiwań? – zapytała z uśmiechem – Jestem pewna, że za ten kamyczek dostaniesz więcej niż trzy mieszki. Z moimi umiejętnościami i twoim rozeznaniem w półświatku znajdziemy go w góra trzy dni. Jeżeli oczywiście klejnot jest w mieście, co jest możliwe, skoro Mavis tu przybyła w jego poszukiwaniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Pon 19:58, 25 Kwi 2016    Temat postu:

- Też słyszałam na kazaniach wiele ciekawych i niekiedy zabawnych informacji na temat wilkołaków. Na przykład, że „paktujemy z diabłem, a swoją siłę czerpiemy z piekielnych źródeł”, cokolwiek autor miał na myśli. Najlepiej w ogóle nie słuchać tych bzdur, bo czasami można ogłupieć. – powiedziała. – Mogę ci zagwarantować, że ten twój Paryż to nic w porównaniu z nietolerancyjnym i zacofanym Rzymem. Tam nawet za niewłaściwy ubiór można było dostać wpierdziel od strażnika. Dlatego szybko się stamtąd wyniosłam. – dodała. Nawet nie pamiętała, ile razy wracała do domu z siniakami, tylko dlatego, że nosiła spodnie. Po dwudziestym razie przestała liczyć.
- O nie, zdania na temat dzieci nie zmienię. Żadnego nie ma z nich pożytku, ani mnie nie obronią, ani same na siebie nie zarobią, a trzeba im poświęcać cały swój czas i pieniądze. Do tego cały czas płaczą i brudzą, i płaczą, i nie potrafią same jeść, i płaczą, i nie potrafią same chodzić… Co nie, Suku? Nie chcemy żadnych gnojków w naszej ekipie, prawda? – zwróciła się do pantery, która wydała z siebie ryk mający być potwierdzeniem. - Jak się obudzi we mnie instynkt macierzyński, to sobie załatwię drugiego kiciusia i będę zadowolona. Podobno istnieją wielkie koty z grzywami, taki na pewno wzbudzałby u innych strach i podziw. I oczywiście byłby lepszy od jakiegoś wypierdka. – rozmarzyła się. Pantera słysząc o innym kocie, wydała z siebie mało przyjazne burknięcie. Rez roześmiała się. – A ta jak zwykle zazdrosna…
- By było zbyt idealnie, gdybym panowała na przemianami, zachowaniem i wilczą naturą. Nie jest możliwe nad tym panować, przynajmniej tak mi się wydaje. Przemiany nie należą do najprzyjemniejszych rzeczy, tak samo jak nadmierne brudzenie się ludzką krwią i wnętrznościami, co niestety często mi się zdarza. – powiedziała, lekko się wzdrygając. Rozmawianie o tym było zdecydowanie mało wygodne i krępujące, więc nie rozwinęła tematu. Zamiast tego nieznacznie się uśmiechnęła, słysząc komentarz Flo na temat ilości zalet wilkołaków. Uśmiechnęła się szerzej, gdy zobaczyła jej reakcję na pokaz z cegłą.
- Oj nie bój się mnie, zazwyczaj nie atakuję nikogo bez powodu. – odparła żartobliwym tonem. Domyśliła się, że Flo żartowała z tym baniem się. Rzadko kto odczuwał strach przed małą i chudą dziewczyną, nieważne jak mocno umalowaną i obkolczykowaną. – Chociaż lepiej zejść mi z drogi, gdy się zdenerwuję. – dodała po chwili.
Zauważyła zaskoczenie na twarzy kobiety, gdy odpowiedziała na pytanie o swój wiek.
- Taa, często słyszę komentarze, że wyglądam właśnie na te 15-16 lat. Dlatego staram się chociaż trochę siebie postarzyć wyglądem, bo zdarza się, że w co porządniejszych karczmach nie chcą sprzedać mi piwa. – powiedziała. Tłumaczenie karczmarzom, że nie jest już dzieckiem, bywa naprawdę irytujące.
Zdziwiła się na kolejne słowa Florence.
- Czy to lubię? – zastanowiła się nad odpowiedzią. –Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Na samym początku bałam się swojego wilkołactwa, nawet myślałam nad pozbyciem się go. Potem zaczęłam się do niego przyzwyczajać i dostrzegać jego zalety. Z drugiej strony, okres pełni jest dla mnie mało przyjemny. Do tego, czasem zdarzy mi się usłyszeć, jak niektórzy określają wilkołaki mianem „potworów” lub „bezdomnych”. Wtedy naprawdę robi się przykro, gdy słyszy się nietolerancyjne komentarze. Przecież to nie moja wina, kim jestem. – powiedziała. Sama siebie czasami nazywała pchlarzem, ale to w żartach, a nie na poważnie, jak inni. – No i… hm… dziękuję, że uważasz, że to mi pasuje. To chyba miłe. Przyjmę to jako komplement. – dodała, uśmiechając się.
Gdy kobieta rzuciła w jej kierunku klejnot, automatycznie szybkim ruchem uniosła rękę i złapała go. Dopiero po tym uniosła głowę i spojrzała na nią.
- Tak naprawdę to po odmowie Mavis nie chciałam zaprzątać sobie głowy poszukiwaniem tej błyskotki. Ale skoro proponujesz współpracę, to czemu nie… - odpowiedziała. W sumie, chciała udowodnić tej elfce, że bez jej pomocy niczego nie znajdzie na czarnym rynku. Jeśli oczywiście klejnot znajdował się w mieście, co nie było pewne. – Co masz na myśli, mówiąc „swoje umiejętności”? Bo widzę, że co najmniej trochę ogarniasz magię. – to mówiąc, oddała Florence klejnot, a raczej jego iluzję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Sob 23:31, 30 Kwi 2016    Temat postu:

Flo przygryzła wargę na słowa Rez o paktowaniu z diabłem. Też o tym słyszała i nawet przez jakiś czas w to wierzyła…
- Kłóciłabym się – odparła żartobliwie na stwierdzenie, że Rzym jest gorszy od Paryża. – Jesteś dość blada jak na Włoszkę – zauważyła.
Zaśmiała się perliście na wymieniane przez dziewczynę wady posiadania dzieci.
- Co racja, to racja. Tylko ciekawe skąd wytrzasnąć takiego kotka. Może jak już załatwimy sprawę z klejnotem to zrobimy mały napad na cyrk? – puściła do niej oczko.
- Domyślam się – rzuciła jedynie. Nie chciała nawet wyobrażać sobie zakrwawionej Nerezzy i trupów dookoła, ale te obrazy same ją dopadły. – Właściwie, to jak wyglądasz jako wilk?
Przecież to nie moja wina, kim jestem, powtórzyła w myślach jej słowa. Cholerna racja. Po raz kolejny poczuła wstyd za to jak kiedyś myślała o innych stworzeniach.
- To ja dziękuję – odparła szybko. – Za tę rozmowę. I za szczerość. To naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Wzięła z powrotem od Rez klejnot. Uśmiechnęła się nagle i ścisnęła kamień w dłoni, z której posypał się niebieski proszek, co przypominało niedawny pokaz Rez z cegłą. Nadstawiła drugą dłoń, by przechwycić szmaragdowy pył, który znów zamieniał się w klejnot.
Rzadko kiedy zdradza się ze swoimi zdolnościami przed innymi, nawet nie ze strachu, że mogliby na nią donieść, ale uważała to za zabawne, gdy ktoś nie wie. Zawsze można zrobić ciekawe psikusy, niemniej w tym przypadku dobrze by było, gdyby Rez wiedziała, co potrafi.
- Trochę ogarniam magię? No nie, ty mnie obrażasz! – rzekła z przesadzonym oburzeniem. Potrząsnęła głową i po chwili patrzyła na Rez… Druga Nerezza.Jestem wystarczająco śliczna?
Zapytała z uśmiechem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Pon 20:02, 02 Maj 2016    Temat postu:

- Pochodzę z Włoch, ale to nie oznacza, że jestem stuprocentową Włoszką. To znaczy, w połowie na pewno jestem, co do drugiej nie jestem pewna. - powiedziała, trochę się jąkając. Florence po raz drugi nieumyślnie poruszyła temat, na który Rez nie za bardzo chciała mówić. - Matka mi kiedyś powiedziała, że akurat urodę to mam po ojcu. - dodała po chwili. A co do niego, to prawdopodobnie był cudzoziemcem dopowiedziała w myślach.
- Napad na cyrk? Z chęcią. - odpowiedziała, uśmiechając się. - A przy okazji, będzie można wziąć kilka innych rzeczy... Albo kilka innych zwierząt. - w jej głowie od razu pojawiło się kilka planów, ale nie zagłębiała się w nie. To później.
Zignorowała jej pytanie, jak wygląda jej wilcza postać. Była zbyt... wyróżniająca się, żeby o niej mówić. Rzadko który wilkołak miał pomarańczowe oczy i kolczyki.
- Nie musisz dziękować. Dawno tak z nikim nie rozmawiałam. - rzekła. Poprawka, nigdy z nikim tak nie rozmawiała.
Uśmiechnęła się, gdy Florence pokazała sztuczkę z klejnotem.
- Łał. - powiedziała tylko, gdy klejnot zmienił się w pył, a potem wrócił do swojej pierwotnej postaci. - To jest... hm... fascynujące.
Jednak gdy Florence przybrała wygląd Rez, ta cofnęła się z szeroko otwartymi ze zdziwieniu oczami.
- Jak ty...? - nie dokończyła, tylko pokręciła głową. Przyjrzała się kobiecie. - Teraz to ja się ciebie trochę boję. - powiedziała po dłuższej chwili, z powrotem do niej podchodząc. - Nie znam się na magii, ale jak dla mnie to bardzo ją ogarniasz.
Lekko zmrużyła oczy.
- Mogłaś mi powiedzieć, że się rozmazałam. - mruknęła pod nosem, poprawiając szminkę, przy okazji bardziej ją rozmazując.


Ostatnio zmieniony przez Nerezza dnia Wto 13:13, 03 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Pią 2:05, 06 Maj 2016    Temat postu:

- Jak to nie jesteś pewna? – zapytała szybciej niż zdążyła pomyśleć – Oh.
Wysłuchała słów dziewczyny do końca.
- Cóż, przynajmniej miałaś matkę. Ja nie znałam żadnego z rodziców.
Wzruszyła ramionami. Nie był to dla niej wcale smutny temat. W środowisku, w którym się wychowała nie było to rzadkością, więc nie czuła się gorsza albo jakby czegoś jej brakowało.
Zachichotała, widząc reakcję Rez na jej przemianę.
- Nie zwróciłam uwagi… - przyznała, gdy Rez zapytała o rozmazaną szminkę. Mogło się to wydawać trochę dziwne, w końcu dokładnie z takim samym rozmazaniem skopiowała Rez, ale wcale nie było. Odwzorowała dziewczynę jakby była jej odbiciem, całkiem intuicyjnie, nie musząc zwracać uwagi na takie drobnostki.
- Ha, ha, poczekaj – zaśmiała się i zaczęła grzebać w torebce. – Za wcześnie, by robić z siebie klauna. Takie mistyfikacje zostaw na potem.
Wyciągnęła chusteczkę i pośliniła ją lekko, widocznie nie widząc w tym nic niewłaściwego, po czym spróbowała zetrzeć kolor, który uciekł poza usta Nerezzy.

/Wybacz za tak rzadkie i do tego krótkie odpisy. Wciąż jestem dość zajęta, ale tak od 14 już będę wolna i wszystko wróci do normy ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Nie 1:16, 08 Maj 2016    Temat postu:

Spojrzała uważnie na Florence.
- Nie odczułabym różnicy, gdybym nie znała swojej matki. Praktycznie była nieobecna w moim życiu. - odezwała się, pozwalając sobie na wyznanie. Przyszło jej to z widocznym trudem, więc nie dodała nic więcej, kończąc temat.
- Za wcześnie? Na potem? - spytała ostrożnie, niepewnie patrząc na kobietę. Gdy ta zaczęła ścierać jej rozmazaną szminkę, poczuła się jak małe, ubrudzone dziecko, któremu mama wyciera twarz. Widocznie spochmurniała na tą myśl i już miała się obrazić za to, gdy doszła do wniosku, że Flo nie miała nic złego na myśli, pomagając jej w poprawie wyglądu. Wręcz przeciwnie. Nie przeszkadzało jej to, że wcześniej pośliniła chusteczkę, którą wytarła jej szminkę. Zdawało się, że nie dostrzegła tego ruchu, lub go zignorowała.
Stojąc i nie za bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić, zdobyła się na objęcie kobiety w talii. Wilkołacza siła uczyniła ten ruch mocnym i stanowczym, jednak miał coś w sobie z kobiecej delikatności. Zupełnie nie przyszło jej na myśl, że Flo może się to nie spodobać. Jednak dla Rez było zupełnie normalne, że obejmuje drugą kobietę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Nie 17:47, 08 Maj 2016    Temat postu:

Słowa Nerezzy mocno uderzyły Flo. Może zielonooka nie miała rodziców, nie znała się na tym, ale z obserwacji wiedziała jedno – dzieci mających ojca lub matkę nie było na ulicy. Zawsze chodziły dobrze ubrane, najedzone, uśmiechnięte. Pozwoliło to Flo w myślach idealizować rodzinę i do tej pory nie spotkała niczego, co by mogło zburzyć ten uroczy obrazek.
- Szczerze wątpię – odparła wyjątkowo chłodnym tonem. Może Rez nie lubiła swojej matki, ale według Flo takie mówienie było co najmniej idiotyczne. W jakiś sposób na pewno o nią dbała.
- No wiesz – zaczęła, a jej twarz znów zrobiła się pogodna – jakoś trzeba się będzie wkraść do tego cyrku, a nie ma lepszego sposobu, niż wparowanie tam w przebraniu błazna!
Zaśmiała się krótko.
Gdy Rez ją objęła, wpierw zdziwiła się, ale po chwili rozciągnęła usta w uśmiechu, unosząc wysoko brwi, jakby pytała: „Co ty kombinujesz?”. Jednak wkrótce poczuła się dość niezręcznie. Zaczęła kręcić się niespokojnie, jakby chciała zrzucić z siebie dłonie wilkołaczki.
- Gotowe – rzekła, przyglądając się krytycznie Rez. – Powinnaś poprawić szminkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Pon 12:12, 09 Maj 2016    Temat postu:

Obruszyła się na chłodny ton Florence. Jak on mogła wątpić w jej słowa? Już miała odpyskować, że nie każdy rodzic jest idealny, i co ona w ogóle może wiedzieć o posiadaniu matki, ale na szczęście w porę ugryzła się w język. Z charakterem Rez, ta wymiana zdań szybko zmieniłaby się w niepotrzebną kłótnie, a tego wolała uniknąć. Zamiast tego posłała kobiecie lodowate spojrzenie, zimniejsze od tonu jej głosu. Chwilę później nagle posmutniała i spojrzała w zupełne innym kierunku. Pierwszy raz zdobyła się na takie wyznania, nigdy nie poruszała tematów związanych z jej dzieciństwem. W zamian dostała niezrozumienie. Wzięła się w garść, już po raz kolejny podczas tej rozmowy, i z powrotem spojrzała na Flo.
- W przebraniu... błazna? - prawie że jęknęła, słysząc kolejne słowa kobiety. - Przecież to do mnie kompletnie nie pasuje. - dodała szybko. Jeśli już miała udać się do cyrku, to widziała siebie w roli tresera Suku, ewentualnie jakiejś akrobatki, ale nie błazna. Ale z drugiej strony, to mogłoby być nawet zabawne. Zamyśliła się. Gdy poczuła, że Flo zaczęła wykonywać niespokojne ruchy, odruchowo pogładziła ją obiema rękami po talii, w ogóle nie myśląc, co robi. Z rozmyślań wyrwał ją dopiero jej głos.
- A tak, tak. Dziękuję. - powiedziała jeszcze niezbyt przytomnie, po czym cofnęła ręce i zaczęła przeszukiwać kieszenie. Po chwili cicho westchnęła. - Poprawię później, bo jak zwykle nie wzięłam ze sobą szminki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Śro 17:13, 11 Maj 2016    Temat postu:

Nerezza obdarzyła ją zimnym spojrzeniem. Chyba nie takiej reakcji się po Flo spodziewała, ale przecież ta nie mogła jej czytać w myślach. A nawet jeśli, nie zamierzała mówić tylko tego, co może jej się spodobać. Cóż, szczerość za szczerość. Jednak, gdy Rez posmutniała, Flo poczuła się trochę głupio. Łatwiej jej było znieść czyjąś złość, niż przygnębienie.
Na słowa Rez, Flo przekręciła lekko główkę i popatrzyła na nią z rozbawieniem.
- Przecież tylko żartowałam z tym błaznem – rzekła – Właściwie… ah, nieważne.
Właściwie to żartowała z całym tym napadem na cyrk, ale gdy Nerezza wzięła to na poważnie uznała, że w sumie czemu nie. Hej, w końcu może być zabawnie!
O ile zwykłe objęcie mogła uznać za przyjacielski gest, to to wydało się już podejrzane. Nieco przyspieszyła ścieranie szminki. Czy ona…, nie była w stanie dokończyć myśli. Co za głupota!, skarciła samą siebie. Przecież przed chwilą Rez mówiła jej o swoim byłym chłopaku. Poza tym nie posyłała w jej stronę żadnych sugestywnych spojrzeń, wręcz przeciwnie, zdawała się być zupełnie nieobecna. Flo więc uznała to za dziwny zwyczaj wilkołaczki, jednak gdy Rez w końcu oderwała od niej ręce, nieznacznie odetchnęła z ulgą i odsunęła na w miarę bezpieczną odległość.
- Myślę, że powinnam już wracać. Nie chciałabym, żeby Vasey pomyślała, że uciekłam z jej pieniędzmi. Spróbuj się dowiedzieć kogo tam warto pośledzić w sprawie klejnotu i spotkamy się… Może jutro? Gdzie i o której proponujesz?
Po ustaleniu szczegółów, spojrzała w stronę wyjścia.
- Mam nadzieję, że przejażdżka na Suku nadal aktualna? – zapytała z szerokim uśmiechem. – Chciałabym się dostać z powrotem na rynek najszybciej jak to możliwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Pią 18:47, 13 Maj 2016    Temat postu:

- Może i żartowałaś, ale teraz tak łatwo się nie wykręcisz. - powiedziała, uśmiechając się i puszczając oczko do Flo. - Obie przebierzemy się za błazny i zrobimy wjazd do cyrku. I nie chcę słyszeć żadnych protestów. - dodała, patrząc na nią z błyskiem w oku.
Nie było dla niej zaskoczeniem, że kobieta odsunęła się od niej gdy tylko cofnęła ręce. Nie zdziwiła jej ta reakcja, rzadko której dziewczynie nie przeszkadzało odejmowanie przez inną dziewczynę. Rez była przyzwyczajona do nieco ostrzejszych reakcji - często po prostu dostawała w twarz. Nie odzywając się ani słowem, włożyła ręce do kieszeni.
Uważnie spojrzała na Florence, kiedy ta powiedziała słowo "pieniędzmi". Uświadomiła sobie, że dzisiaj za mało ukradła. Jej wzrok automatycznie spoczął na jej torbie, jednak w ostatniej chwili powstrzymała się. Wolała nie narażać się osobie, która zna się na magii. Zamiast tego zastanowiła się nad jej słowami.
- Może jutro przed zachodem słońca w "Pod złamanym żaglem? Tam na pewno nikt nam nie będzie przeszkadzał. - zaproponowała. - Tylko mogę się spóźnić, więc pewnie będziesz musiała na mnie poczekać.
- Jeśli Suku się zgodzi, to będziesz mogła na niej wrócić. - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Nie 0:11, 15 Maj 2016    Temat postu:

Flo uśmiechnęła się.
- Żadnych protestów – powtórzyła, kiwając głową i grzebiąc w torebce. Po chwili wyciągnęła z niej małe, owalne lusterko z rączką i podstawiła pod nos Rez, która mogła zobaczyć swoją umalowaną na biało twarz z niebieskimi rombami wokół oczu i czerwoną farbą na ustach i wokół ust. Na dodatek na jej nosie widoczna była duża, czerwona kulka. Jednak, gdy Rez dotknęłaby swojej twarzy, nie poczułaby różnicy. Było to tylko przekształcone odbicie.
- Podoba się? – zapytała Flo poważnym tonem, jakby pytała Rez o opinię na temat jakiejś znamienitej lektury. - Mogę jeszcze dorobić czerwone włosy.
Dodała i dopiero po paru sekundach wybuchła głośnym śmiechem.
- "Pod złamanym żaglem”. Idealnie – potwierdziła miejsce spotkania. – Spokojnie, nie musisz się śpieszyć. Na pewno nie będę się nudzić.
- Oh, musi się zgodzić – rzekła, wychodząc z budynku i odnajdując wzrokiem Suku. – Zobacz, co dla ciebie mam.
Zwróciła się do pantery, machając trzymanym w ręce kawałkiem mięsa. Nie było to mięso ludzkie oczywiście, ale zwykła wieprzowinka, a w sumie nie taka zwykła, bo Flo nadała jej smak najpyszniejszej jaką kiedykolwiek jadła. Spróbowała podejść do zwierzęcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Południowe dzielnice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin