Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Gospoda 'Kary rumak'
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Wschodnie dzielnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Paź 2015
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:31, 18 Paź 2015    Temat postu: Gospoda 'Kary rumak'

Widać tu wzorowanie się na 'Białej chmurce', najlepszej gospody w mieście. Przez czyste okna średniej wielkości dostaje się dostatecznie dużo światła, by w ciągu dnia było tu jasno, zaś wieczorem salę rozświetlają świece tkwiące w kutych świecznikach. Stoły ustawione są prostopadle do ścian. Część z nich stoi na środku sali, część chowa się pod schodami prowadzącymi do pokoi gościnnych, dając siedzącym tam gościom poczucie prywatności. Można się tu najeść za przyzwoitą cenę, a jakość posiłków nie pozostawia wiele do życzenia.
Za ladą, znajdującą się na końcu sali, stoi zazwyczaj właścicielka – tęga kobieta, która nie da się łatwo oszukać ani pozwolić na zniszczenie jej dobytku. Towarzyszą jej dwie kelnerki, które z wdziękiem przynoszą gościom strawę i zabierają brudne naczynie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:06, 12 Lis 2015    Temat postu:

Na dworze robiło się już ciemno, kiedy zdrożona Vasey znalazła gospodę. Pchnęła drzwi i weszła do środka, uważnie przyglądając się wszystkim szczegółom pomieszczenia. Było tu jasno i elegancko. Goście wyglądali na porządnych ludzi, co dało szlachciance poczucie jako takiego bezpieczeństwa. Tu i ówdzie słychać było ciche rozmowy, atmosfera tego miejsca przypadła dziewczynie do gustu.
Przy kontuarze poprosiła o posiłek, po czym usiadła przy jednym z pustych stolików, z dala od innych gości. Mimo wszystko wolała zachować dystans. Zawinęła się w płaszcz, starając się nie rzucać w oczy. Na szczęscie nikt nie interesował się nowym przybyszem. Co najwyżej parę osób spojrzało na nią od niechcenia, natychmiast powracając do swojch rozmów, posiłków bądź kufli z piwem.
Vasey na spokojnie zaczęła obmyślać plan na najbliższe dni. Odpowiadało jej to miasto, wyglądało na sprzyjające ludziom szukającym pracy oraz na tyle bogate, żeby wieczorami odwiedzali je piraci. Nie po to, aby rabować, lecz całkiem legalnie korzystać ze wszystkich dóbr, które oferowało Maravillas. Postanowiła, iż następnego odnajdzie jakąś hodowlę koni i postara się o pracę. Równie dobrze mogłaby pracować dla stacjonujących w mieście konnych żołnierzy. Wszystko to jednak nie dawało zbyt wysokiego zarobku, ani nie dawało okazji do dowiedzenia się czegoś o morskich rozbójnikach.
Z pochmurnego nastroju wyrwało ją przybycie posiłku. Gorące jedzenie zawsze poprawiało nastrój. Pochłonęła całą rybę, najwidoczniej złowioną przez miejscowych rybaków. Odstawiła talerz i odchyliła się na ławie, wyprostowując pod stołem nogi. Nadstawiła uszy, próbując wyłapać z szmeru rozmów pojedyncze zdania i wyrazy. Potrzebowała informacji o tym, co dzieje się w mieście.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Czw 20:19, 12 Lis 2015    Temat postu:

Carney pchnął drzwi gospody i wszedł do środka. Obrzucił wzrokiem pomieszczenie po czym stwierdził, że nie jest źle.
Najważniejsze, że nie było tu specjalnie głośno. Mała kapela przygrywała w kącie, a kilkanaście ludzi siedziało przy równo ustawionych stołach i rozmawiało. Mężczyzna mógłby z łatwością podsłuchać, co mówią, lecz nie po to tu przyszedł. Wyczuł wyraźną i całkiem przyjemną woń domowego jedzenia, która go tu przywiodła. Żebym tylko nie zostawił tu wszystkich pieniędzy pomyślał, podchodząc do szynkwasu. Wypytał o ceny tęgą kobietę, która wyglądała na właścicielkę. Gdy okazało się, że są one dość przystępne, zamówił piwo i coś do jedzenia. Odwrócił się od lady i rozejrzał się po wnętrzu w poszukiwaniu jakiegoś stolika. Wiele miejsc było wolnych, jednak uwagę Carney'a przykuła pewna kobieta. Siedziała ona całkiem sam przy stoliku w najdalszym kącie. Wilkołak podszedł do niej pewnym krokiem i zapytał z lekkim uśmiechem:
- Witam, czy mogę się przysiąść?
Następnie, nie czekając na odpowiedź, usiadł na krześle naprzeciwko, poprawiając miecz przy pasie. Odłożył płaszcz na siedzenie obok i przeniósł wzrok na kobietę. Zauważył teraz, że była naprawdę ładna. Było coś nietypowego w jej niebieskich oczach i smukłych palcach, choć mężczyzna nie bardzo wiedział co. Z pewnością nie pochodziła stąd, jej uroda wyraźnie na to wskazywała. Starając się nie gapić wyłącznie na jej mocno wycięty dekolt zagadnął:
- Nietutejsza?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:05, 13 Lis 2015    Temat postu:

Przez uchylone drzwi wszedł do środka wysoki mężczyzna. Zatrzymał się, omiótł pomieszczenie wzrokiem i podszedł do kobiety za kontuarem. Vasey pozornie nie zwracała na niego uwagi, kątem oka obsewując jednak poczynania nowo przybyłego. Miał przy sobie porządny miecz, wyglądał na żołnierza.
Odczuła narastający niepokój, w miarę jak obcy człowiek zbliżał się do niej. Jej obawy potwierdziły się, gdy przybysz stanął przed nią. Nie zdążyła nawet otworzyć ust, mogła jedynie piorunować go wzrokiem i patrzeć, jak siada naprzeciwko niej. Kiedy się odezwał, Vasey skrzywiła się pod wpływem dziwnego akcentu, utrudniającego zrozumienie mężczyzny.
Nieznajomy był zdecydowanie bystrym typem, szybko zwrócił uwagę na jej wygląd. Vas nie chciała zagłębiać się w rozmowę, dlatego udzieliła mu wymijającej odpowiedzi.
- Zdaje się, że szukał pan miejsca? - wskazała kciukiem za siebie, robiąc znudzoną minę.
Coś jednak sprawiło, że powstrzymała się od kolejnych złośliwości. Coś, co niewątpliwie było urokiem nieznajomego. Starała się nie wpatrywać w niego jak sroka w gnat, lecz musiała przyznać, że było to bez mała ciężkie wyzwanie. Wobec tego przyjęła mniej agresywną postawę.
- Zapewne nie bardziej nietutejsza niż pan. To akcent z wysp, nieprawdaż?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Nie 14:45, 15 Lis 2015    Temat postu:

Ta kobieta zaczynała mu się coraz bardziej podobać. Była inteligentna i znacznie sprytniejsza od większości dziewek, które wcześniej spotkał. Z pewnością niełatwo było ją oszukać, oczarować chyba także. Mimo to, Carney postanowił spróbować.
- Owszem, szukałem, ale jak widać znalazłem. Zastanawiałem się, dlaczego siedzisz sama. - zwrócił się do niej na "ty", uznając, że nie ma sensu używać oficjalnych form.
- To prawda, jestem ze Szkocji. - odpowiedział na jej pytanie. Zauważył delikatną zmianę w jej zachowaniu, co odczytał jako swoistą zachętę do dalszej rozmowy - A ty?
Mężczyzna skupił się nieco bardziej na swojej nietypowej umiejętności i wpływie na płeć przeciwną. Oparł brodę na dłoniach i spojrzał jej głęboko w oczy, czekając na odpowiedź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:39, 17 Lis 2015    Temat postu:

- Sama, sama - prychnęła, zirytowana jego zuchwałością. - Teraz już nie.
Zadał jej kolejne pytanie, według Vasey jeszcze bardziej nie na miejscu.
- Królestwo Polski - odparła krótko. - Daleka droga do Szkocji - zauważyła, ciekawa powodu jego podróży.
Rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby w obawie, że ktoś może ją podsłuchiwać. Na szczęście ludzie byli zajęci swoimi sprawami i nie wyglądali na zainteresowanych ich konwersacją. A Vasey bardzo nie lubiła, gdy się jej przyglądano. Co innego nieznajomy przy jej stoliku - spojrzenie jego ciemnych oczu wydawało się przewiercać ją na wylot. Z całej siły koncentrowała się na utrzymaniu kamiennej twarzy, uśmiech sam cisnął nię na wargi. Aby to zamaskować, poprawiła płaszcz, otulając się nim szczelniej. Z napięciem oczekiwała kolejnej wypowiedzi nieznajomego. Właśnie, nawet jej się nie przedstawił. W jej ojczyźnie uchodziło to za niegrzeczne, jednak Vasey dawno opuściła tamte realia. Skupiła się na oczach nieznajomego, błyszczących niczym dwa ciemne diamenty. Tak bystrych, a zarazem przyjaznych, serdecznych. Nic innego się w tym momencie nie liczyło dla młodej szlachcianki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Śro 20:09, 18 Lis 2015    Temat postu:

- Polska, no tak, mogłem się domyślić. - rzekł, a zaraz potem dodał - Jak to możliwe, że wszystkie Polki są takie ładne?
Oparł się o krzesło, przewieszając rękę przez oparcie.
- Daleko? - zapytał retorycznie. - W tych czasach to chyba pojęcie względne. Tyle się teraz słyszy o tych całych podróżach...
Zauważył, że rozmówczyni rozgląda się dyskretnie po pomieszczeniu. Czy na kogoś czekała? A może coś ukrywała? Zastanowiło go to. Po chwili nieznajoma owinęła się szczelniej płaszczem, jakby próbując odgrodzić się od świata. Albo od niego. Zmarszczył ledwo zauważalnie brwi, rozważając obie opcje. Ta druga podobała mu się zdecydowanie mniej.
Rozmyślania przerwało pojawienie się kelnerki z parującym posiłkiem i kuflem piwa. Mężczyzna uśmiechnął się do niej, na co dziewczyna zarumieniła się i czym prędzej odeszła. Carney rzucił okiem na jej krągłości, lecz zaraz stracił nią zainteresowanie. Upił łyk piwa i zaczął jeść całkiem niezłą rybę. Podniósł wzrok na rozmówczynię. Spojrzał w te jej niebieskie oczy, wpatrzone w niego jak w obrazek. Wiedział, że już udało mu się ją w jakiś sposób oczarować, jednak to nie wystarczyło. Czas zrobić kolejny kroczek naprzód. Skupił się jeszcze bardziej na magnetyźmie.
- Jak masz na imię? - zapytał miękko, jakby od niechcenia, choć w rzeczywistości bardzo chciał się tego dowiedzieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 19:09, 19 Lis 2015    Temat postu:

Delikatnie pchnęła drzwi gospody i weszła do środka. Fala ciepłego powietrza uderzyła w nią z niesamowitą siłą dzięki czemu poczuła zapach jedzenia, piwa, wosku palących się świec. Przeszła przez pomieszczenie niemal bezszelestnie w nadziei, że nie zwróci na siebie zbytniej uwagi. Ostatnie czego potrzebowała to wścibskie spojrzenia. Kobieta za ladą powitała ją z brzydkim grymasem na twarzy, chociaż dziewczyna wcale jej się nie dziwiła, bowiem niektórzy goście wypili już nazbyt dużo alkoholu. Spod kaptura nie było widać jej twarzy, ale mimo to uśmiechnęła się. Zamówiła rybę oraz ciepłe mleko, zapłaciła i oddaliła się w poszukiwaniu zacisznego kąta.
Jakiś tydzień wcześniej otrzymała informację jakoby rzecz, której szuka może znajdować się w tym miasteczku lub na jego obrzeżach. Wtedy wydawało jej się, że to wspaniałe wieści, jednak gdy tylko przekroczyła bramę wjazdową jej pewność siebie drastycznie spadła, a w zamian ogarnęły ją złe przeczucia.
Teraz, obserwując mieszkańców Maravillas i przysłuchując się ich rozmowom, wcale nie miała wrażenia, że jest w dobrym miejscu. Z cichym westchnieniem jeszcze raz omiotła spojrzeniem pomieszczenie kiedy jej uwagę zwróciła para siedząca niedaleko niej. To co ją zainteresowało to nie byli oni sami w sobie, ale atmosfera między nimi. Nawet ją przeszył lekki dreszcz. W normalnych okolicznościach pewnie zajęłaby się obserwowaniem kogoś innego, jednak czym dłużej wpatrywała się w kobietę, tym bardziej nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Wszędzie rozpoznałaby przedstawiciela swojego gatunku. Nie wiedziała, czy dane jej będzie jeszcze ją zobaczyć, a korzystać musi przecież z każdej szansy. Z płóciennej torby ukrytej pod płaszczem wyjęła zgiętą w pół, pożółkłą kartkę. Widniał na jej szkic naszyjnika w pięknym niebieskim klejnotem. Szafir był klejnotem rodziny królewskiej, został jednak skradziony lata temu a jej zadaniem było go odnaleźć.
Zanim zdążyła się zastanowić nad tym co robi już stała przy rozmawiających. Wbiła spojrzenie niebieskich oczu w szatynkę, choć jej twarz wciąż ukryta była w cieniu.
- Wybaczcie, że przeszkadzam, ale potrzebuję twojej pomocy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 19:49, 20 Lis 2015    Temat postu:

Do ich stołu podeszła dziewczyna z tacą, z której kelnerka zdjęła talerz z rybą i kufel z piwem. Nieznajomy zamiast zwyczajnie podziękować, z uśmiechem spojrzał na dziewczynę, dokładniej na jej atuty. Zniesmaczona Vasey odwróciła się lekko, nie odzywając się ani słowem. Skupiła uwagę na pozostałych gościach, nie wyróżniających się niczym specjalnym mieszczanach. Paru zaczęło śpiewać przy akompaniamencie granej muzyki.
Nie wytrzymała, gdy mężczyzna skończył i uniósł głowę. Ponownie napotkała jego wzrok. Zapytał ją o imię, jakby wreszcie sobie przypomniał zasady rozpoczynania przyzwoitej rozmowy.
- Vasey - przedstawiła się krótko. Z przyzwyczajenia dodała: - A z kim mam przyjemność rozmawiać?
Nagle poczuła, jak bardzo brakowało jej ludzi, z którymi mogła pogadać w ostatnich latach, a którzy nie odwracali się na widok ubranej po męsku dziewczynie z szablą przy boku i ponurą miną na twarzy. Co więcej, pierwszy raz przystojny nieznajomy docenił jej urodę. Vasey była zbyt młoda i naiwa, aby pomyśleć o tym, że ktoś mógłby ją wykorzystać oczarowując swoją osobą. Zupełnie zapomniała o podejrzliwości, ciesząc się z obecności nieznajomego.
Jej czujność została na tyle uśpiona, że nie zauważyła nawet zbliżającej się zakapturzonej postaci. Dopiero kiedy usłyszała kobiecy głos, zdała sobie sprawę z obecności jeszcze jednej osoby.
- Tak? - spytała lakonicznie, zachęcając do rozwinięcia myśli. Uniosła przy tym lekko jedną brew, spodziewając się jakiegoś uciążliwego problemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Pią 20:36, 20 Lis 2015    Temat postu:

Kapela zaczęła grać nowy utwór. Zapewne była to jakaś znana przyśpiewka, bo kilku mężczyzn zaczęło coś podśpiewywać. Po chwili dołączyli się do nich inni, trochę śmielsi. Carney skrzywił się, słysząc wszystkie niedociągnięcia i fałsze. Czasami wiele by dał, by stępić nieco swoje wyostrzone zmysły. Udało mu się dzięki nim wyłowić dźwięk otwieranych drzwi, na który jednak nie zwrócił zbytniej uwagi.
Kobieta, z którą siedział, przedstawiła się i zapytała go o imię. Mężczyzna zamyślił się. Dawno nikt nie zwrócił się do niego w tak uprzejmy sposób, nawet przez grzeczność.
- Nazywam się Carney. - uśmiechnął się.
Naraz zauważył, że do ich stolika podchodzi jakaś zakapturzona osoba. Czarna suknia i długie białe włosy wskazywały, że to kobieta. Twarz nieznajomej kryła się w cieniu. Mężczyzna znowu poczuł coś dziwnego. Jakiś wewnętrzny głos - może instynkt - podpowiadał mu, że nie jest to zwyczajna dziewka. Zdał sobie sprawę, że to samo czuł kilkanaście minut temu, gdy przysiadł się do Vasey. Przyszło mu do głowy, że może one także nie są zwyczajnymi ludźmi, tylko przedstawicielami jakieś innej rasy. Zanim zdążył się nad tym zastanowić nowoprzybyła zwróciła się do kobiety z prośbą o pomoc. Ta okazała umiarkowane zainteresowanie chcąc się dowiedzieć o co chodzi. Carney również chciał usłyszeć powód prośby i przybycia nieznajomej, więc postanowił się nie wtrącać. A przynajmniej na razie. Odwrócił się ku tamtej, wbijając w nią zaciekawione spojrzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:10, 21 Lis 2015    Temat postu:

Usłyszawszy odpowiedź uśmiechnęła się z wdzięcznością. Wiele razy zdarzało się, że nie chciano jej nawet wysłuchać.
- W zasadzie "pomoc" to za dużo powiedziane. Pragnę tylko odpowiedzi na jedno pytanie. - rozwinęła trzymaną w dłoni kartkę, rozprostowała ją i położyła na stole przed dziewczyną. Zaczęło wzrastać w niej napięcie, sama nie wiedziała czego się boi. Za każdym razem gdy ktoś już coś wiedział, były to tylko pogłoski, nigdy żadnych faktów. Nie była pewna, czy jest gotowa na kolejne rozczarowanie.
- Wiesz cokolwiek o tym klejnocie, pani? - tym razem nie zapomniała o zwrotach grzecznościowych. Zwykła zwracać się w ten sposób tylko do wyżej postawionych od niej, jednak teraz jest przecież daleko od domu i nikt nie wie kim jest.
Przeniosła wzrok z kobiety na kartkę i po raz kolejny przyjrzała się rysunkowi. Znała na pamięć szlachetny kształt i kolor. Był dla niej bezcenny, dlatego musiała go znaleźć.
Pogrążona w zadumie i oczekiwaniu na odpowiedź, nawet nie zwróciła uwagi na intensywnie wpatrującego się w nią mężczyznę i choć mogło to uchodzić za niegrzeczne, na chwilę zapomniała, że jest z nimi ktoś jeszcze. Dopiero po chwili odwróciła głowę w jego stronę i ogarnęło ją dziwne wrażenie. Naraz poczuła się zagrożona. Jej dłoń podświadomie spoczęła na rękojeści sztyletu jednak broń wciąż spoczywała za pasem. Czym dłużej się w niego wpatrywała tym jaśniejsze się dla niej stawało tym kim on jest. Ugryzła się w język by nie powiedzieć tego głośno. Nie miało to z resztą w tej chwili żadnego znaczenia. Powoli opuściła dłoń zostawiając broń na miejscu i ponownie skierowała uwagę na kobietę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mistrz Gry.




Dołączył: 17 Paź 2015
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 9:22, 25 Lis 2015    Temat postu:

Rozmowy gości trwały w najlepsze, kiedy w gospodzie pojawiła się kolejna osoba. Musiała wpaść tu w wielkim pośpiechu, jej ognistorude, kręcone włosy sterczały w każdym kierunku. Gdyby nie one, ludzie z pewnością braliby ją za chłopaka. Zamiast długiej spódnicy nosiła bure spodnie, zieloną koszulę i brązową kurtkę.
Wielkie oczy nieznajomej w błyskawicznym tempie okrążały salę. Nienaturalnie biała twarz wyrażała nieukrywany niepokój. Roztrzęsiona kobieta złapała oddech i chwiejnie ruszyła w kierunku stolika zajętego przez trzy osoby, które tak jak ona wyglądały na przyjezdnych. Zapewne właśnie to było powodem jej doboru towarzystwa.
- Witajcie! - usiadła obok wilkołaka, przeciskając się obok stojącej kobiety. - Gdyby ktoś się o mnie pytał, to przyjechałam tu z wami. Ścigają mnie - zciszyła głos. - Zaraz tu wpadną, ale nie widzieli mojej twarzy. Nie wiem, co takiego zrobiłam!
Rudowłosa, bliska paniki rozejrzała się po wnętrzu. Zwróciła na siebie uwagę co bardziej bystrych gości. Także gospodyni przy barze obserwowała ją skrycie, co chwila zerkając na nią z nad kufli z piwem.
-----------------
Na razie atmosfera jest spokojna, kapela gra dalej. Ludzie poprzestają na pojedynczych zerknięciach w waszą stronę.
Kolejność: Vasey, Carney, Mavis

by Vasey


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry. dnia Nie 10:49, 29 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 7:41, 26 Lis 2015    Temat postu:

Obrazek przedstawiał całkiem ładny naszyjnik z niebieskim kamieniem. Zapewne była to rzecz bardzo wartościowa i cenna dla kobiety ukrywającej twarz pod kapturem, skoro pytała o niego przypadkową osobę.
Na pierwszy rzut oka rysunek nie przywoływał żadnych wspomnień, jednak po chwili analizowania coś zaświtało jej w głowie. O podobnym przedmiocie opowiadała jej niegdyś matka, która twierdziła, że ów naszyjnik zatoną wraz ze złymi ludźmi, niesłusznie próbującymi przywłaszczyć klejnot. Mimo wszystko były to tylko bajki, prawdziwych zdarzeń nie znała.
- Słyszałam, że zatonął podczas morskiej podróży - odpowiedziała. Nie wiedziała, co więcej mogłaby dodać, dlatego zamilkła, rzucając przelotne spojrzenie na Carneya. Mężczyzna siedział, obserwując z boku ich rozmowę, a dokładniej zakapturzoną postać.
Tymczasem w gospodzie wciąż przybywało ludzi. Teraz była to płaska jak deska i niezbyt urodziwa kobieta z odstającą, rudą czuprynę. Mimo mało reprezentacyjnego wyglądu, Vas poczuła do niej pewną dozę sympatii. W tych stronach nie przywyknięto jeszcze do widoku kobiet ubranych w męskie spodnie. Jej wygląd sugerował, iż przyjechała konno.
Vasey uważnie obserwowała nieznajomą. Wyglądała na co najmniej zdenerwowaną. Dziewczyna nie wiedziała, czy powinna się jej obawiać czy pomóc. Była ciekawa, co ta dziwaczka ma im do powiedzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Czw 19:59, 26 Lis 2015    Temat postu:

Tajemnicza kobieta położyła na stole pogiętą kartkę i rozprostowała ją. Carney wyciągnął szyję, udało mu się dostrzec staranny rysunek naszyjnika z jakimś niebieskim kamieniem. Zapewne wart był on fortunę lub znaczył wiele dla nieznajomej. Albo i to i to. Widać było, że chce go mieć, nawet bardzo. Przyszło mu do głowy, że informacja o nim pewnie także jest cenna. A gdyby tak zagrał va banque? Pierwszy raz widział tę błyskotkę, ale przecież nikt tego nie wiedział.
Zerknął ponownie na kobietę i napotkał jej uważne spojrzenie. Nagle poczuł się dziwnie zagrożony. Odniósł wrażenie, że ona w i e. Wie o jego przekleństwie, a to nie wróżyło dobrze. Mężczyzna spiął mięśnie, widząc, jak tamta opiera dłoń o coś, co przypominało broń. Rozluźnił się minimalnie, gdy opuściła rękę i zwróciła się ku Vasey. Odechciało mu się kłamać.
Po chwili, do środka wtargnęła kolejna postać - chuda dziewczyna z burzą rudych włosów. Wcisnęła się na ławę obok Carney'a, ten przesunął się niechętnie. Otaczały go teraz trzy kobiety - normalnie czułby się w tej sytuacji nienajgorzej, lecz w tym przypadku było inaczej. Najpierw pojawiła się dziwna nieznajoma, która z jakiegoś powodu wiedziała o jego wirusie, a teraz jeszcze ta druga, wyglądająca na kogoś, kto ma kłopoty. A Carney nie bardzo miał na nie ochotę. Ponadto, nowe postaci rozproszyły jego uwagę, przez co nie potrafił skupić się na magnetyźmie. Czuł, że Vasey zaczynała się już ku niemu przekonywać, a teraz jego starania miały pójść na marne.
Jakby tego było mało, znowu poczuł to specyficzne uczucie, jakby chuda istota nie była człowiekiem. Teraz, gdy czuł to w stosunku do trzech osób wiedział, że to nie przypadek. Kobiety musiały należeć do innej rasy, w dodatku wszystkie trzy do tej samej. Pytanie tylko: jakiej? Mógł wykluczyć wilkołactwo. Bez trudu rozpoznałby przedstawicielkę swojego gatunku, pociągały go bardziej niż zwykłe dziewki. Odpadał też wampiryzm - nienawidził krwiopijców, już dawno poczułby nieuzasadnioną złość. Na krasnoludy były za wysokie i za ładne. Może to jakieś nimfy? Słyszał opowiastki o leśnych duszkach, żyjących w lasach, blisko drzew i strumyków. Nawet by to pasowało, blisko miasta rosła jakaś puszcza. Nie wykluczał też elfek. Blada cera rudowłosej dość wyraźne na to wskazywała, podobnie jak delikatna uroda drugiej i smukłe palce Vasey. Próbował wypatrzeć charakterystyczne, wydłużone uszy, lecz zdał sobie sprawę, że to niedorzeczne. Gdyby kobiety rzeczywiście były magicznymi istotami, raczej robiłyby wszystko, żeby to ukryć.
Zostawił jałowe rozmyślania, postanowił dowiedzieć się czegoś więcej o rudej.
- Hej, hej, hej, powiedz dokładnie co się stało. - zwrócił się do niej ukrywając niechęć, a następnie dodał grzecznościowo - Może będziemy mogli ci pomóc.
Nie chciał jednak sprowadzać na siebie potencjalnych kłopotów, więc miał nadzieję, że sprytnie uda mu się wymknąć i uniknąć problemów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:35, 26 Lis 2015    Temat postu:

Musiała wziąć głęboki oddech i powoli wypuścić powietrze przez usta by uspokoić rosnącą w niej złość. Po raz kolejny usłyszała tą samą odpowiedź. Zaczynała podejrzewać, że ojciec specjalnie wyznaczył jej misję niemożliwą. Dobrze wiedział jak boi się wody i nigdy nie zaryzykuje szukania klejnotu w morzu. Chciał żeby zawiodła, wróciła do domu pokonana i spełniła jego życzenie, ale on nie podda się tak łatwo. Skłoniła się lekko przed dziewczyną, wyszeptała podziękowanie i już miała zamiar odejść, gdy dołączyła do nich kolejna osoba.
Młoda dziewczyna z rozwianymi rudymi włosami wywołała u niej mieszane uczucia. Przyzwyczajona do wzorowej etykiety odebrała jej bezpośrednie słowa z nieskrywanym niezadowoleniem, jednak wydawała się mocno przejęta i spanikowana. Elfka nie mogła odwrócić się plecami od potrzebujących. Nim białowłosa zdążyła podjąć decyzję co powinna zrobić, kelnerka przyniosła jej zamówienie i położyła je na stole. Nie mając już właściwie nic do powiedzenia, zajęła miejsce na przeciw rudowłosej i upiła parę łyków mleka, dopiero potem się odezwała.
- Skoro podróżujemy razem wypadałoby chociaż znać nasze imiona. Jestem Mavis. - przedstawiła się odsuwając kaptur z twarzy tak by widać było jej buzię, ale uszy wciąż pozostawały w ukryciu. Uśmiechnęła się do dziewczyny życzliwie i na parę sekund przeniosła wzrok na mężczyznę. Była zaintrygowana. Nigdy wcześniej nie spotkała wilkołaka, choć rozpoznała go bez trudu. Tak jak wytłumaczyła jej to kiedyś matka, po prostu wyczuła zagrożenie, choć tylko chwilowe.
Wzięła nóż oraz widelec i zaczęła jeść. Jeśli mają utrzymać pozory, to trzeba zachowywać się naturalnie, a skoro ma się przed sobą talerz parującego jedzenia to się je zjada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Wschodnie dzielnice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin