Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Teatr
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Północne dzielnice
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Administrator
Administrator



Dołączył: 12 Paź 2015
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 11:26, 18 Paź 2015    Temat postu: Teatr

Teatr
Budynek odznaczający się od innych swoim okrągłym kształtem oraz - co można zobaczyć po wejściu do środka - brakiem dachu. Miejsca dla widowni zbudowane są na planie półkola otaczającego scenę. Dekoracjami są tu mansjony - elementy symbolizujące miejsca w jakich rozgrywa się akcja danej sztuki, np. pałac, czy jaskinia. Aktorami są recytatorzy, znani jako minstrele, muzycy, czyli rybałci, a czasem nawet żonglerzy, którzy dają popisy fizyczne a także wokalne.
Wystawiane są tutaj misteria - przedstawienia organizowane najczęściej na wszelakie święta kościelne, które ukazują sceny z życia Chrystusa. W przerwach odgrywane są krótkie scenki humorystyczne, intermedia. Czasem pojawiają się tzw. mirakle, czyli sztuki opowiadające o żywocie świętych. Podkreśla się w nich w nich boską ingerencję w postaci cudów. Poza tematyką religijną, można tutaj oglądać także moralitety, które opowiadają historię zwykłych ludzi, toczących walkę ze złem. Mają one charakter dydaktyczny i pokazują właściwe zachowania w wielu sytuacjach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Nie 23:07, 13 Mar 2016    Temat postu:

Okrągły budynek zdecydowanie odznaczał się spośród innych budowli w tym mieście. Carney znał ten kształt, widział kilka teatrów w innych miejscach. Na przedstawieniu był raz - te umoralniające gadki zdecydowanie nie były dla niego. Postanowił wejść do środka. Tam nikt nie będzie im przeszkadzał - w mieście nie było żadnych plakatów, które informowałyby o zbliżającym się spektaklu. Można było zatem liczyć na prywatność. Wilkołak oczywiście wiedział, że Vasey idzie za nim. Wyczuł jak starała się iść cicho i gdyby jego słuch był normalny, zapewne nic by nie usłyszał. Mężczyzna miał jednakże wyczulone wilcze zmysły, więc bez problemu wyłapywał wszystkie jej kroki.
Szkot przestąpił przez próg a następnie rozejrzał się, stwarzając pozory, że wszedł tu przypadkowo. Minął korytarz i ujrzał scenę wraz z otaczającymi ją miejscami dla widowni. Wszystko wyglądał tak samo jak w jakiejkolwiek innej miejscowości. Wszedł za zaułek - postanowił zaczekać tam na kobietę. Oparł się o kolumnę założywszy ręce na piersi. Gdy Vasey zbliżyła się dostatecznie powiedział cicho:
- Śledzisz mnie?
Uśmiechnął się lekko, w charakterystyczny, zawadiacki sposób. Jednocześnie skupił się na magnetyzmie. Teraz albo nigdy, pomyślał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 23:21, 15 Mar 2016    Temat postu:

Miejsce, do którego doprowadził ją Carney, nie przypominało niczego, co dotychczas Vas widziała. Widząc, jak mężczyzna znika za drzwiami, kazała Sarze zostać w bocznej uliczce i nie zwracać na siebie uwagi.
Gdy weszła do środka, ujrzała scenę i widownię, rozpoznając w budowli teatr. Dotąd nie obejrzała ani jednego prawdziwego przedtawienia. Prawdę mówiąc, sztuka nigdy jej nie interesowała. Czując się nieswojo w tym obcym miejscu, starała się iść po cichu, nie ruszać niczego ani nie pozostawić po sobie śladów.
Carney czekał na nią za sceną, opierając się o kolumnę.
- Przeszkadza ci to? - zapytała zaczepnie, stając nieco bokiem i patrząc na niego spod lekko przymrużonych powiek. - Swoją drogą, musisz dobrze zarabiać, skoro postanowiłeś zostać naszym mecenasem. - Trzy złote monety to niemało. Nawet taki lekkomyślny typ nie wydawałby wszystkich swoich oszczędności na głupi występ. Vas niezmiernie ciekawiło, w jaki sposób Carney zarabia na życie. Podeszła bliżej, tym razem stając twarzą w twarz z wyższym o głowę mężczyzną.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Śro 20:51, 16 Mar 2016    Temat postu:

Kącik ust Carney'a podjechał do góry po usłyszeniu słów Vasey.
- Wręcz przeciwnie - odpowiedział na jej pytanie. Chciał dodać jeszcze jakąś uwagę, ale w porę ugryzł się w język - chyba nie była do niego aż tak przekonana.
Jego zdanie zmieniło się jednak po tym, jak do niego podeszła. Spodobało mu się to. Uznał, że skoro się na to zdecydowała to może tylko zgrywała niedostępną. Uśmiechnął się w duchu.
- Mecenasem? - mężczyzna wyraził zdziwienie. Był ciekaw czy pewien podtekst zrodził się tylko w jego głowie. Zapewne tak. - Od czasu do czasu wpadnie mi kilka groszy - nie paliło mu się, żeby wyjawiać źródło swoich dochodów. Ludzie niechętnie patrzyli na najemników, uważając ich za niegodnych do noszenia miecza. Powszechnie przyjmowano, że ten przywilej należy wyłącznie do rycerzy. Nawet mimo tego, że Vasey pochodziła z Polski, czyli kraju bez stosów, wilkołak chciał zachować pewne rzeczy dla siebie.
MacLean zdecydował zbadać jej reakcję na coś zupełnie innego. Podszedł do niej jeszcze bliżej, tak, że ich ciała prawie się stykały. Wyciągnął rękę i ignorując wszelkie zasady założył jej za ucho kosmyk, który wypadł z warkocza.
- Wasz pokaz przyciągał uwagę - powiedział, patrząc jej w oczy. - Jak długo ćwiczyłyście?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:25, 16 Mar 2016    Temat postu:

Odpowiedź Carney'a nie zdziwiła Vasey ani trochę. Miała ochotę uśmiechnąć się szeroko, gdyż był to, jakby nie patrzeć, miły komplement.
- Tak się składa, że interesują mnie także inne zajęcia, oprócz ulicznych występów. - Chciała dowiedzieć się więcej. Potrzebowała naprawdę wysokiej sumy, aby kupić ziemię. Ze wstydem przyznała się przed samą sobą, że aby zarobić nieco grosza, podjęła się pracy, którą sama pogardzała. Artyści, jakkolwiek nie byliby utalentowani, nie wzbudzali w niej sympatii. Vas uważała ich za zwyczajnych naciągaczy.
Teraz, gdy poznała Florence, wszystko się zmieniło. Zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio. Ale zaraz, teraz stała naprzeciw niego, pociągającego nieznajomego. Odrzuciła nieprzyjemne myśli, właściwie przestała myśleć. Po prostu cieszyła się widokiem.
Nagle Carney wyciągnął w jej kierunku rękę i, zanim zdążyła mu przeszkodzić, dotknął jej włosów. Takiej obrazy dumna szlachcianka nie mogła znieść. Zaskoczona, wzburzona nietaktem mężczyzny, odtrąciła jego dłoń, wykonując gwałtowny ruch lewą ręką. Prawą błyskawicznie zamachnęła się i wycelowała w jego policzek. Nie włożyła w to całej swojej siły, ale ostrzeżenie powinno być wystarczająco wyraźne.
Co ona sobie myślała? Że okaże się być jednym z tych dobrze wychowanych młodzieńców jakich spotykała na salonach u wojewody? Rozczarowana swoją naiwnością chciała jeszcze odepchnąć nieznajomego i uciec z nieszczęsnego teatru, lecz podczas odwrotu wpadła na stojące nieopodal krzesło. Wylądowała zaledwie kilka kroków od mężczyzny. Oszołomiona uderzeniem próbowała wyplątać się z desek, przy czym jej ruchy były niezdarne i spowolnione.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Pią 21:26, 18 Mar 2016    Temat postu:

Wszystko szło idealnie po myśli Carney'a. Vasey wpatrywała się w niego jak w obrazek, nie sprzeciwiła się nawet tej bliskości. Wydawała się być naprawdę do niego przekonana. I wtedy dotknął jej włosów. Kobieta odtrąciła jego rękę i, nie dając mężczyźnie czasu na reakcję, spoliczkowała go. Skóra zapiekła, jednak było to nic w porównaniu z urażoną dumą. Krew w nim zawrzała, nie mógł przełknąć uderzenia przez kobietę. Gniew obudził niezdrowe pożądanie; przez chwilę Szkot chciał skorzystać z jej chwilowej słabości, zniewolić ją, wykorzystać i odejść. Był silniejszy, wiedział o tym i wierzył, że może zrobić z nią co chce. Na parę sekund kontrolę nad nim przejęła ta mroczniejsza, wilcza część natury. Zaraz jednak otrząsnął się. Vasey na pewno nie dałaby się tak łatwo skrzywdzić. Carney mógł za to łatwo oberwać, zapewne także w te delikatne miejsca.
MacLean zacisnął mocno pięści, bijąc się z myślami. Wszystko mówiło mu, żeby odpuścił i znalazł sobie inną dziewkę. Jednakże w elfce było coś takiego, co nie pozwalało mężczyźnie dać za wygraną. Ta kobieta należała chyba do tych, które uparcie postanowił zdobyć bez żadnego specjalnego powodu. Dla takich jak ona gotów był postępować wbrew swoim zasadom i charakterowi. Mógł ją określić jako pewnego rodzaju trofeum. Trofeum, które musiał mieć. Z pewnością nie spodobałoby jej się to określenie, jednak ta myśl była tylko jedną z wielu mogących ją zdenerwować.
Uznając to w końcu przed sobą, wilkołak podszedł bliżej. Odstawił przewrócone krzesło na bok i chwycił dziewkę za ręce, aby ją podnieść. Nie lubił owijania w bawełnę, rzekł więc, nie puszczając jej rąk:
- Hej, spokojnie - zadbał o łagodny ton głosu. - Nie chcę cię przecież skrzywdzić. Przepraszam, jeśli tak pomyślałaś.
Rzucił jej niewinne spojrzenie. Musiał ją teraz przede wszystkim uspokoić. Wiedział, że to może okazać się niełatwe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:38, 22 Mar 2016    Temat postu:

Vasey podniosła się na kolana, podpierając się z przodu rękoma. Dopiero po chwili poczuła ból w miejscach, które sobie poobijała. Chwyciła się za bok, drugą ręką rozmasowała przedramię. Zanim dotarło do niej, że obok stoi nieprzewidywalny mężczyzna, poczuła jego dłonie na swoich nadgarstkach. Już chciała zacząć dziką szarpaninę, kiedy Carney z łatwością podniósł ją do góry i powiedział coś, co zbiło ją z tropu. Być może wytłumaczeniem dla braku manier był nieokrzesany charakter mężczyzny, a może brak wychowania. Vasey mogła zastanowić się nad usprawiedliwieniem karygodnego czynu, za jaki uważa się dotknięcie kobiecych włosów.
Gdy nie puszczał jej rąk, miała olbrzymią ochotę kopnąć go i samemu się uwolnić. Spojrzenie Carney'a załagodziło nieco sytuację. Vasey jedynie zmierzyła Szkota nienawistnym wzrokiem.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Wysyczała złowrogo. - Aż taki z ciebie dzikus? Puść mnie - jej głos zabrzmiał bardzo stanowczo. Nie mogła pozwolić na dalsze traktowanie jej w ten sposób. Mimo wszystko szkoda było jej zrobić krzywdę Carney'owi, gdyby została zmuszona do samodzielnego uwolnienia się. Liczyła, że mężczyzna zdecyduje się na rozsądniejszy krok.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Wto 22:14, 22 Mar 2016    Temat postu:

Mimo że Vasey rzuciła Carney'owi spojrzenie pełne złości, nie wyrywała się. Mężczyzna potraktował to jako dobry znak. Poza tym, udało mu się dojrzeć jak na parę chwil z jej twarzy zniknęła wrogość, a pojawiło się coś na kształt zakłopotania. Nie trwało to długo, lecz Szkot dałby sobie rękę uciąć, że kobieta nie jest do niego całkowicie uprzedzona. To było już coś.
Jej słowa niezbyt go przejęły, surowy ton również. Zamiast przestraszyć czy ostrzec, wprowadziły go w zadumę. Gdyby tylko wiedziała jaką miała rację gdy wspomniała o dzikusie. Takie określenie wilkołaka podczas jednej nocy w miesiącu było bardzo łagodne. Na szczęście nie wypadała ona dzisiaj. Carney nie znał Vasey aż tak dobrze, lecz wątpił by chciała świadomie zadawać się z kimś takim jak on. Z resztą, kto by chciał? Każdy z odrobiną oleju w głowie nie wchodził bestiom w drogę, a jeśli znalazł się jakiś idiota... Cóż. Jego problem.
MacLean wrócił myślami do teatru. Głos kobiety brzmiał nieustępliwie. Do czasu, pomyślał.
- A co jeśli już cię nie puszczę? - powiedział zanim zdążył pomyśleć. Bezpośredniość i przekora za szybko przejęły incjatywę. Z tego całego uspokajania nie zostało już chyba nic. Mężczyzna przywołał więc na usta szeroki uśmiech, sprawiając wrażenie, że wszystko jest w porządku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:35, 27 Mar 2016    Temat postu:

Tego dla Vasey było za wiele. Skoro Carney był taki ciekawy jej reakcji, z całą pewnością za moment dowie się, co potrafi młoda szlachcianka. Vasey nie czuła w tym momencie strachu. Za to, niczym nie różnią się od ludzkiej młodzieży, miała potrzebę ukazywania swoich umiejętności. Musiała udowodnić swoją wartość i pokazać, że nie da się tak łatwo poskromić.
Zdeterminowana, przyciągnęła uwięzione ręce do siebie. Jednocześnie uniosła kolano i ugodziła nim w brzuch mężczyzny. Gdy tylko rozluźni uchwyt, uwolni się i dołoży parę ciosów, aby zuchwalec miał swoją nauczkę. Miała ochotę stanąć i patrzeć, jak zbiera się z podłogi, rozmasowując obolałe części ciała. Potem z chęcią wysłucha, co ma jej do powiedzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Pon 8:42, 28 Mar 2016    Temat postu:

Carney zbyt późno zorientował się co Vasey zamierza zrobić. Gdy przyciągnęła do siebie ręce zapaliła się w nim iskierka nadziei, którą zaraz zgasił ten paskudny kopniak w brzuch. Mężczyzna wydał stłumione stęknięcie i skulił się, wypluwając ciche przekleństwa. Na chwilę go zamroczyło, jednakże już dawno nauczył się to ignorować. Bitwy wyrobiły w nim odporność na najróżniejsze uderzenia. Nie puścił rąk kobiety, tylko spojrzał na nią zagniewany. W jego oczach czaiły się złowrogie iskierki. Już drugi raz został uderzony. Przez nią - zwykłą babę. To było zdecydowanie poniżej jego godności.
Nie wiedział co ma z nią zrobić. Kiedy jednak zobaczył zdeterminowany wyraz twarzy Vasey, podjął decyzję w mgnieniu oka. Puścił ją, lecz błyskawicznie znalazł się tuż za nią i chwycił za ręce ponownie, krzyżując je. Następnie zbliżył się do niej, stykając torsem z jej plecami.
- Dwa uderzenia to za dużo. O trzy. Dotarło? - powiedział do niej dosadnie, prosto do ucha. Chciał rządzić, dominować, wywołać u niej strach. Skoro nie uda mu się uwodzenie, musiał ją w pewien sposób "ukarać". To przecież nie była jego wina, że się tak zachowywała. Nie on ją do siebie zraził.
Jednocześnie, bez woli i wiedzy Szkota, magnetyzm działał mocniej niż zwykle, pobudzony przez silne emocje. Carney, zupełnie o tym nie wiedząc, w jakimś stopniu nadal uwodził Vasey. Nawet jeśli niezbyt miał już na to ochotę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:30, 28 Mar 2016    Temat postu:

Kopnięcie, dotychczas zawsze działające, o dziwo tym razem okazało się zawodne. Vasey nie znała nikogo, kto oparłby się nieznośnemu bólowi i nie złapał za brzuch. Tymczasem Carney nawet nie poluźnił uścisku. To jej się nie spodobało.
Spojrzenie, jakim ją obdarzył spowodowało, że po raz pierwszy poczuła ukłucie niepokoju. Będzie musiała się bardziej postarać, teraz nie było już żartów.
Właśnie szykowała się podjęcia kolejnego ataku, gdy Carney niespodziewanie puścił ją i zniknął z jej pola widzenia. Zdezorientowana, Vas została zaskoczona nagłym ruchem mężczyzny. Szkot znowu miał ją w garści, dosłownie i w przenośni. Syknęła, kiedy ścisnął jej ręce. Szarpnęła się ze złością, krzywiąc się i odwracając głowę na dźwięk słów kierowanych prosto do jej ucha. Czaiła się w nich groźba, ale też zdradzały one, że Vas udało się wyprowadzić z równowagi tego nieokrzesanego typa. Nie miała pojęcia, czy powinna się z tego cieszyć. Zebrała myśli, planując następny atak.
Mężczyzna był od niej silniejszy. Nagle dotarło do niej, że cechuje go też niebywała szybkość i refleks. Jakim cudem udało mu się tak szybko puścić ją i złapać, a jeszcze okrążyć i podejść od tyłu? Może to ona zagapiła się i zareagowała zbyt późno. Vasey odrzuciła tę myśl, nie mogąc się z tą ewentualnością pogodzić. A więc to z nim było coś nie tak.
Sens tego wszystkiego dotarł do niej po chwili. Teraz naprawdę się zaniepokoiła. Usztywniła się cała, ale już więcej nie ruszając. Jej oddech stał się jeszcze bardziej płytki, do wysiłku i emocji doszedł jeszcze strach. Zrobiło jej się chłodno. Była zła na siebie, za to, że poszła za Carneyem, za to, że w ogóle zwróciła na niego uwagę.
Próbując się uspokoić, zdobyła się na parę słów.
- Kim ty właściwie jesteś? - zapytała ostrożnie roztrzęsionym głosem.


Ostatnio zmieniony przez Vasey dnia Wto 21:56, 29 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Pon 23:31, 28 Mar 2016    Temat postu:

Takiej reakcji się spodziewał. Vasey szarpnęła wściekle, ale nie miała szans się uwolnić. Carney patrzył z satysfakcją na te marne próby, na tę złość. W końcu odczuwała przed nim należny respekt. A przynajmniej tak mu się wydawało. Poza tym, chyba udało mu się ją wkurzyć, skoro odwróciła głowę, jakby nie chciała słyszeć jego słów. Ma charakterek, pomyślał mężczyzna. Zaraz potem cała się spięła, jakby nagle zaczęła się bać. Jej głos również zdradzał lęk, i to duży. Dopiero po chwili doszedł do niego sens wypowiedzianych przez nią słów. Musiała zorientować się jak szybko do niej podszedł. Cholera, nie pomyślał o tym. Z drugiej jednak strony, gdyby był wolniejszy, kobieta pewnie by go zatrzymała. Czy jednak wiedziała kim jest? Mogła tylko strzelać. Nie miał przecież sierści na ciele, ani dłuższych zębów, jak sądzili niektórzy. Przez cały czas zachowywał się normalnie, oprócz tej jednej nocy w miesiącu. Jedynie większa siła i lepszy refleks odróżniały go od zwykłych ludzi. Dało się to jednak jako tako wytłumaczyć długoletnim treningiem. Już wiele osób uwierzyło w te kłamstewka, czemu więc z elfką miałoby być inaczej? Nie wątpił oczywiście w jej inteligencję. Był po prostu pewny swojego wytłumaczenia.
Szkot zastanowił się nad odpowiedzią.
- Kim jestem? Po prostu wojownikiem. - jego głos brzmiał pewnie. W końcu nie mówił nic niezgodnego z prawdą. Chciał dodać to, że refleks nabył przez lata praktyki, ale mógł przecież nie zrozumieć o co jej chodzi. Zawsze łatwiej udawać niewiedzę. Jeszcze przez przypadek powiedziałby coś niepożądanego i Vasey zaczęłaby się domyślać.
Carney znowu nie wiedział co z nią zrobić. Za dużo pytań, za dużo niepewności. Nie lubił takich sytuacji, powinien się wycofać. Musiał jeszcze tylko zapewnić sobie bezpieczny odwrót.
- Nie będę cię tu trzymał w nieskończoność. Ale jak znowu mnie walniesz... - przerwał, zastanawiając się jak dać jej do zrozumienia, że nie będzie się z nią cackał. - Mam miecz.
Następnie puścił ją i skierował się do wyjścia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:54, 29 Mar 2016    Temat postu:

Carney tak długo zastanawiał się nad odpowiedzią, że Vas zaczęła się zastanawiać, czy jej słowa do niego trafiły. Odezwał się, zanim zdążyła powtórzyć pytanie. Nie zaspokoił tym ciekawości dziewczyny, a tym bardziej nie rozwiał jej obaw.
To, co powiedział potem, już jej tak nie przestraszyło. Przeciwnie, jeśli Carney dysponował jakowąś nadprzyrodzoną siłą, refleksem czy innym dziwactwem, grożenie mieczem było najgłupszą możliwą rzeczą. Dla Vasey oznaczało to, że jedyne co mężczyzna mógłby zrobić, to rzucić się na nią z mieczem. A z tym szlachcianka powinna spokojnie dać sobie radę.
Ostatecznie Carney wypuścił ją i jakby nigdy nic odszedł tą samą drogą, którą tu przyszli. Vas poczuła się zignorowana. Cały niepokój został wyparty przez narastającą złość.
- Gówno, nie odpowiedź - oświadczyła z naciskiem. Używanie takich zwrotów nie przystoi panienkom z dobrych domów ale Vasey jakoś na to nie zważała. - Dobrze wiesz, o co pytałam!
Następnie postąpiła parę kroków, naburmuszając się coraz bardziej. Mając szablę przy boku i wolne ręce zrobiła się dużo bardziej pewna siebie.
- Widzę. Mężczyzna bez miecza to jak król bez ziemi - zadrwiła. - Uciekaj sobie, idź, poszukaj sobie jakiegoś zajęcia. A ja chciałam znaleźć pracę - prychnęła z wyrzutem, nie kierując tych słów do nikogo konkretnego.


Ostatnio zmieniony przez Vasey dnia Wto 21:56, 29 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carney




Dołączył: 09 Lis 2015
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szkocja

PostWysłany: Śro 7:11, 30 Mar 2016    Temat postu:

Szczerze mówiąc, Carney nie miał pojęcia jak Vasey zareaguje na taką zmianę sytuacji. Mógł się jednak założyć, że jej temperament nie pozwoli na jego zwyczajne odejście. Nie mylił się.
Mężczyzna przystanął aby wysłuchać jej słów. Odwrócił się z zagadkowym wyrazem twarzy i przyjrzał się jej. Była nachmurzona, trochę jak dziecko, które bardzo chce dostać coś, czego nie może. Tylko jej słowa nie pasowały do tego niemalże uroczego obrazka.
Kolejna aluzja do jego rasy nie przejęła go. Ona nie miała jak dowiedzieć się o jego wilkołactwie, musiałby sam to przyznać. Na to się zaś nie zanosiło.
Tymczasem kobieta podeszła bliżej. Wyglądało to jakby nie pozwalała mu odejść, chciała go jakoś zatrzymać. A może po prostu chodziło jej o pokazanie swojej wyższości i pewności siebie? Ta pierwsza perspektywa wydała się Szkotowi bardziej obiecująca. Już miał coś powiedzieć, gdy Vasey odezwała się znowu. W jej głosie najpierw zabrzmiała kpina, którą jednak niezbyt się przejął, a zaraz potem jakiś wyrzut. Czyżby obwiniała wilkołaka o...? No właśnie, o co? O to, że zepsuł jej poszukiwania pracy? Nie miał pojęcia w jaki sposób niby to zrobił i tak naprawdę mało go to obchodziło. Zazdrościła mu czegoś? Zatrudnienia, zarobków? Gdyby tylko wiedziała jak Carney zarabia na życie, raczej by tak nie myślała. Czy chodziło o coś zupełnie innego? Postanowił dać sobie spokój. Kobiecej logiki nie da się tak po prostu zrozumieć. A przynajmniej nie wynaleziono jeszcze na to praktycznego sposobu.
Mając pewność, że elfka już skończyła, mężczyzna zaczął:
- Po pierwsze, nie słyszałem, żeby tak piękne kobiety tak się odzywały - nie mógł sobie odmówić tej uwagi, zdając sobie sprawę z przyszłych, zapewne tragicznych, konsekwencji. Zdecydował też w końcu nawiązać do rasy. - Po drugie, fakt, że na świecie być może istnieją elfy i jakieś inne wampiry nie czyni mnie od razu jednym z nich, prawda? I po trzecie: na pewno chcesz, żebym wyszedł?
Tym ostatnim pytaniem zamierzał ją sprowokować do zastanowienia się nad tym, co właściwie do niego czuje. Był bowiem pewien, że za jej reakcjami kryje się coś... szczególnego. Pytanie tylko co.
On sam nie wiedział co o niej sądzi. Jeszcze kilka chwil temu chciał po prostu stąd wyjść, może nawet żałował, że ją spotkał. Teraz znowu był bardziej zaintrygowany i zainteresowany. Chyba nie do końca było mu w smak opuszczać teatr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:19, 01 Kwi 2016    Temat postu:

Pierwsza uwaga Carney'a była mało trafiona. Nie miało to w tym momencie żadnego znaczenia, ale Vasey nie uważała się za zbyt piękną, a już na pewno nie za delikatną szlachciankę, której rzeczywiście przystoi tylko siedzenie, uśmiechanie się i ładnie wyglądanie.
Przeszła od razu do kontrataku na drugie zdanie wypowiedziane przez mężczyznę.
- Nie wiem, i chyba nie chcę wiedzieć, czy podobne wybryki natury chodzą po tej ziemi. - Było to zgodne z prawdą. Vasey nie interesowała się tym. Co więcej, bała się wszelkich magicznych istot, gdyż były to jedyne stworzenia, przed którymi nie potrafiła się obronić. Dlatego nie było rozsądnym z jej strony wzbranianie się przed wiedzą na ten temat. Dziewczyna ogólnie nie należała do najrozsądniejszych. - Jakim cudem poruszasz się tak szybko? To nie jest naturalne - łypnęła na niego podejrzliwie. Teraz miała niemal pewność, że ma przed sobą jednego z groźnych, magicznych istot. Postanowiła się od tej pory bardziej pilnować.
Miała nadzieję, że wymiga się od odpowiedzi na ostatnie pytanie. Zwyczajnie nie potrafiła na nie odpowiedzieć.


Ostatnio zmieniony przez Vasey dnia Pią 23:20, 01 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Północne dzielnice Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin