Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Rynek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Centrum miasta
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:39, 03 Kwi 2016    Temat postu:

Na wzmiankę o elfim czary mary uśmiechnęła się tylko nieznacznie, ale nie można było wyczytać z jej twarzy potwierdzenia ani zaprzeczenia. Jej serce zabiło mocniej na wiadomość, że Raz MOGŁA go widzieć. Jak dotąd spotykała się raczej z historią, że od lat leży na dnie oceanu, co napawało ją przerażeniem. Ciemne morskie głębiny nie należały do jej ulubionych miejsc.
Zmarszczyła brwi słysząc oskarżenie z ust Flo, jakoby Nerezza szperała w jej torbie. Dopiero potem zwróciła uwagę na trzymaną przez tancerkę biżuterię. Wciągnęła gwałtownie powietrze do ust ignorując dalszą ostrą wymianę zdań między dziewczynami. Wpatrywała się w kryształ z szeroko otwartymi oczami. Czuła jak zbiera jej się na łzy radości. Dokładnie znała ten kształt, przez prawie dwa lata wpatrywała się w szkic prawie codziennie, znała na pamięć każdą ryskę. Pozostało jej tylko przekonać Flo by jej go odsprzedała. Wyciągnęła dłoń żeby dotknąć dawno zaginionego skarbu rodziny królewskiej jednak zawahała się. Coś ewidentnie było nie tak. Przeszył ją nieprzyjemny dreszcz. Klejnot nie był przedmiotem magicznym, ale od rzecz w ręce dziewczyny niewątpliwie mogła wyczuć magię. Wtem przypomniał jej się wcześniejszy występ artystki. Rozsypujące się płatki kwiatów, a następnie zebranie ich z bukiet. Flo była iluzjonistką. I kłamczuchą. Przeszło jej przez myśl. To co widziała przed sobą było efektem iluzji, która niewątpliwie szybko by się rozwiała. Gdyby nie miała tak wyczulonych zmysłów z całą pewnością dała by się oszukać, zapłaciłaby wysoką cenę, wróciła na dwór królewski gdzie zostałaby wyśmiana i musiałaby spełnić dane ojcu słowo i wyjść za własnego kuzyna, którego nigdy nawet nie widziała.
Z początku poczuła zawód, który szybko zmienił się w irytację, a następnie gniew. Była raczej osobą opanowaną, bowiem przy silnych emocjach jej magia budziła się i intuicyjnie elfka robiła rzeczy, których potem szybko żałowała. Jej oczy pociemniały. Kolor błękitnego nieba przypominał teraz ciemny odcień morza. Uradowany wyraz twarzy wykrzywił grymas wściekłości. Jej aura zrobiła się chłodna i odpychająca.
-Florance. - odezwała się w trakcie drugiego pytania Rez. Zabrzmiało to złowrogo, zniknęła bowiem dawna miękkość w jej głosie. - Kłamstwo. Bardzo nieładnie. - powtórzyła jej słowa, jednak w dużo bardziej gniewny sposób. Zacisnęła pięści, jednak to nie pomogło w opanowaniu emocji. Gwałtownym ruchem wyrwała z ręki dziewczyny rzekomy klejnot, a iluzja się rozpłynęła ukazując zupełnie inny przedmiot. Za jej plecami zarżała Nay dgy Mavis pozwoliła by przedmiot zsunął się jej z ręki i spadł na ziemię. Powoli podeszła do Flo depcząc po przedmiocie, którymi mimo to pozostał cały. Nachyliła się ku iluzjonistce i powiedziała tak cicho by tylko one trzy usłyszały co miała do powiedzenie.
- Nigdy, powtarzam nigdy, nie próbuj okłamywać elfa z magicznymi zdolnościami, bo może się to dla ciebie bardzo źle skończyć, Florance. - Wyprostowała się i wzięła parę głębokich oddechów by chociaż trochę się uspokoić, po czym spojrzała na Nerezze. - Gdzie mogłaś go widzieć? - zapytała, ale w jej głosie nie można było wyczuć już żadnych emocji. Była bardzo cienka granica między jej opanowaniem, a wybuchem wściekłości, co bez problemu można było wyczytać z jej spojrzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Pon 10:51, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Flo przyłożyła rękę do ucha.
- Głośniej, nie słyszałam – zwróciła się do Rez – Czy tam było jakieś przepraszam?
Po chwili jednak zaśmiała się perliście. Nie zamierzała zmuszać jej do powtarzania, ale nie mogła sobie darować żarciku.
Dobrze wiedziała, że Rez nie mogła zaglądać do jej torebki, a nawet jeśli, to nie znalazłaby tam kamienia, więc zignorowała jej oburzenie. Za to uważnie patrzyła jak wyraz twarzy Mavis zmienia się. Wyglądała na naprawdę… szczęśliwą. Nie spodziewała się aż tak emocjonalnej reakcji. To miał być tylko głupi kawał, ale cóż. Udało jej się powstrzymać uśmiech satysfakcji. Jednak praktyka aktorska robiła swoje.
Wtem jednak zdawało się (a może i nie), że oczy elfki pociemniały. Spojrzenie Flo na chwilę uciekło w bok, okazując jej niepewność. Czyżby popełniła jakiś błąd w iluzji? Możliwe, w końcu patrzyła na rysunek tylko kilka sekund.
Słowa kobiety potwierdziły jej domysły, że poznała się na jej sztuczce. Czy ona musi po wszystkich powtarzać?, pomyślała z przekąsem. Jeszcze chwilę temu to było zabawne, ale teraz już nie.
Gdy Mavis zabrała jej klejnot, Flo zrzuciła iluzję. Nie było sensu się w to dalej bawić. Niemniej czuła się nieco rozczarowana.
Zmrużyła oczy, słuchając gróźb elfki. Była zbyt pewna swoich umiejętności, by się czegoś takiego obawiać. Poza tym intuicja podpowiadała jej, że mimo wszystko Mavis by jej nie skrzywdziła. Może to była głupota tak sądzić, ale ufała swoim instynktom.
- O jakim kłamstwie mówisz? – zapytała Flo z figlarnym uśmieszkiem – Ja tylko zapytałam, czy to ten kamyczek masz na myśli. Ale rozumiem, że nie.
Spojrzała na deptany przez nią przedmiot, który był teraz zwykłym kawałkiem skały.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Pon 22:53, 04 Kwi 2016    Temat postu:

Skrzyżowała ręce na piersi.
- To już nie mój problem, że nie słyszałaś. - burknęła. Nadąsała się jeszcze bardziej, gdy Flo się zaśmiała. Spojrzała w zupełnie innym kierunku, a potem powiodła wzrokiem po osobach zgromadzonych na rynku. Kompletnie zignorowała obie kobiety, skupiając swoją uwagę na otoczeniu i demonstracyjnie pokazując swoje niezadowolenie.
Gdy doszła do wniosku, że tak naprawdę nie miała o co się obrazić, ponownie skierowała wzrok na kobiety i prawie od razu się cofnęła. Mavis zdecydowanie wyglądała tak, jakby zaraz miała wybuchnąć wściekłością.
- Gdzie mogłam go widzieć? - powtórzyła jej pytanie, by mieć więcej czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią. - Kilka tego typu klejnotów krążyło po wysokich cenach w półświatku. - odpowiedziała, poniekąd mówiąc, że jednak ma coś wspólnego z przestępcami. Wolała już się przyznać do swojego "zawodu", niż zadzierać z elfką znająca się na magii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jane




Dołączył: 22 Lut 2016
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:00, 05 Kwi 2016    Temat postu:

-Tańczysz?! Uwielbiam taniec!!!- zawołała na wyznanie Luny. Momentalnie się ożywiła, a w jej szarych oczach pojawiły się iskierki. Dziewczyna wytłumaczyła, że tańczyła w sławnych baletach, a Jane słuchała wpatrując się w nią jak w obrazek. Niesamowite, jak szybko pozbyła się wszelkich śladów nieufności w stosunku do dziewczyny. Słysząc pytanie Luny wywróciła lekko oczami. -Pisanie czy malowanie zostawiam artystom... A oni zginęliby zapewne bez naszej...mojej... pożytecznej pracy. Jestem szwaczką. - Zerknęła znów na rozmówczynię, która uśmiechała się lekko – Jane poczuła przypływ serdeczności w stosunku do dziewczyny. Jak mogła w ogóle podejrzewać ją o jakieś mroczne sekrety? -Nawet nie umiem czytać- powiedziała śmiało uśmiechając się wyzywająco. Nigdy nie wstydziła się do tego przyznać, chociaż wiedziała, że brak tej umiejętności skreślał ją w oczach wielu.-Moja siostra uwielbiała czytać...Czytała mi na dobranoc, gdy byłam mała. A potem...-Jane zawahała się. Nie miała ochoty ujawniać tej części swojego życiorysu. Luna zyskała jej sympatię, ale czuła, że nie jest w stanie jej opowiadać o tak bolesnych chwilach swojego życia. Postanowiła szybko zmienić temat.-Może masz ochotę zaprezentować swoje umiejętności taneczne, hmm? Chętnie popatrzę- Jane wyszczerzyła zęby w uśmiechu chwytając Lunę za rękę i zachęcając do tańca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:27, 07 Kwi 2016    Temat postu:

Wzięła głęboki oddech żeby nie zrobić czegoś czego mogłaby potem pożałować, jednak wokół miejsca w którym stała przez twardo ubitą ziemię wydostały się cienkie korzenie, ledwo dostrzegalnie deformując podłożę. Wciąż wpatrując się Raz zastanowiła się chwilę. Czyli czarny rynek. Powinna była sprawdzić to dawno temu.
- Jesteś w stanie zorientować się kto może je posiadać? - zapytała wciąż beznamiętnym tonem. Spodziewała się, że pytanie może nie spodobać się kobiecie. - Zapłacę za pomoc, rzecz jasna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Nie 0:51, 10 Kwi 2016    Temat postu:

Zamyśliła się, drapiąc się po głowie. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
- Właściwie to mogłabym się dowiedzieć, ale to trochę... skomplikowane. Potrzeba dużo czasu, pieniędzy i znajomości, a ja, szczerze mówiąc, żadnej z tych rzeczy nie mam. - odezwała się w końcu lekko nerwowym tonem. - To znaczy, niby mogę się dowiedzieć, kto posiada ten twój kamyczek, może nawet byłabym w stanie go przynieść, ale szansa na to jest nikła. - dodała i ponownie zamilkła, tym razem na dłużej. Spojrzała gdzieś ponad ramieniem elfki, lekko przygryzając wargę.
- Na początek wystarczą trzy pełne sakiewki z monetami, postaram się coś... załatwić. - ponownie się odezwała, z powrotem przenosząc wzrok na Mavis. - Mogę wiedzieć, czemu zależy ci na tym klejnocie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Nie 17:32, 10 Kwi 2016    Temat postu:

Flo spojrzała kątem oka na Nerezzę. Zdawało się, że nie zwraca na nią i Mavis uwagi, ale była pewna, że wszystko słyszy i rejestruje swoimi wilczymi zmysłami. Czy w ogóle wilkołaki mają lepiej rozwinięte zmysły? Nie była pewna. Naraz zaczęła sobie przypominać różne plotki o tej rasie i zastanawiać się, które są prawdziwe. A przed nią stała odpowiedź. Cholera, ciekawość była silniejsza niż jakieś uprzedzenia, więc chyba postanowi się do niej nieco zbliżyć i zadać parę pytań. Jak tylko Mavis załatwi swoje sprawy.
Nie spodobało się jej, że elfka ją zignorowała, jeszcze bardziej niż to, że jej groziła. A chciała dać jej szansę, pomimo wysokiego urodzenia. Ale jednak wszyscy arystokraci byli tacy sami. Wyniośli i durni. Nawet pożartować nie można… I ta cholerna dwulicowość. Uśmiechają się, klepią po plecach, lecz wystarczy zrobić coś wbrew ich woli i wtedy okazuje się jacy naprawdę są.
Wtem wyczuła, że ktoś czaruje. Ktoś, kto stoi blisko. Spojrzała na Mavis, a potem pod jej stopy… No, no, pomyślała, ktoś tu nie umie trzymać nerwów na wodzy.
Prychnęła cicho i uśmiechnęła się półgębkiem, jednak nic nie powiedziała, przysłuchując się rozmowie. W jej umyśle zaczął kiełkować pewien plan.


Ostatnio zmieniony przez Florence dnia Nie 17:36, 10 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mavis




Dołączył: 14 Lis 2015
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:40, 11 Kwi 2016    Temat postu:

Przeniosła całą swoją uwagę na Rez powoli zastępując złość chłodną kalkulacją. Skrzywiła się. Trzy sakiewki, to było niezwykle dużo pieniędzy, szczególnie jeśli miała wydać je na nie pewny trop. Ryzyko było zbyt duże. Łatwiej będzie jej samej spróbować skontaktować się z kimś z półświatka. Szansa, że jej się uda zanim zostanie zdemaskowana, jest minimalna, ale może będzie w stanie zdobyć jakiekolwiek informację o klejnocie. Słysząc pytanie spojrzała na dziewczynę próbując ocenić, czy powinna powiedzieć jaj prawdę, czy nie. W końcu doszła do wniosku, że w świecie istot nadnaturalnych, magów, wilkołaków, elfów i innych "pod ludzi" jak lubi nazywać ich inkwizycja, nie jest to żadnym sekretem.
- Kamień jest symbolem elfickiej rodziny królewskiej od tysiącleci. Przed laty został skradziony i mimo długich poszukiwań, nie udało się go odnaleźć. Mój ojciec postanowił wydać mnie za mąż za mojego kuzyna, ale się nie zgodziłam. Zawarł ze mną umowę, że jeśli odnajdę zaginiony klejnot w ciągu dwóch lat i dostarczę go do pałacu, będę mogła poślubić osobę, którą sama sobie wybiorę. - uśmiechnęła się sama do siebie. Już wtedy jej ojciec widział jak nikłe miała szanse by dopiąć swego. - Jak widzisz, kierują mną raczej samolubne pobudki. W każdym razie dziękuję za pomoc, jeśli będę potrzebowała pomocy, sama do ciebie przyjdę. - skłoniła się lekko dziewczynie i już miała zamiar odejść kiedy zauważyła, że Florance wciąż ją obserwuje. Mavis od zawsze była wychowywana w przeświadczeniu, że jest kimś wyjątkowym i należy jej się więcej niż innym, stąd jej wysokie mniemanie o sobie. Florence swoim dziecinnym psikusem uderzyła w dumę i niezwykle słaby punkt elfki. Jednak przez prawie dwa lata podróży i poznawanie ludzi z różnych warstw społecznych, nauczyła się rozumieć ich zachowania, przynajmniej częściowo. Teraz zrobiło jej się przykro, a nawet trochę wstyd, że tak naskoczyła na iluzjonistkę. Posiadając taki dar, pewnie sama płatałaby takie figle. Nie wspominając o tym, że dziewczyna nie mogła widzieć ile znaczy dla niej odnalezienie tego kamienia i jaką nadzieję w niej rozbudziła. Potarła palcami obolałe skronie i spojrzała na dziewczynę. Z trudem przełknęła swoją dumę zanim wypowiedziała te słowa.
- Wybacz Florance. Nie powinnam była tak się unosić, nie zasłużyłaś sobie na to. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. - pokazała jej niezwykle skomplikowany uśmiech, po czym skłoniła się lekko w geście pożegnania. Chciała zacmokać w stronę Nay, jednak klacz ani na chwilę nie opuściła jej boku jakby wyczuwała jak sprzeczne targają nią teraz emocje. Szybkim ruchem wskoczyła na grzbiet przyjaciółki i po raz ostatni skinąwszy im głową, odjechała.
/ zt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Wto 10:58, 12 Kwi 2016    Temat postu:

Na pożegnanie prawie niezauważalnie kiwnęła głową do Mavis. Obserwowała ją spod lekko zmrużonych oczu. Nie chciała jej pomocy, to trudno. Przecież to nie jej sprawa. Była tylko ciekawa, jak szlachetnie urodzona elfka poradzi sobie w świecie chciwych i bezwzględnych złodziei, miejscu gdzie to Rez czuła się jak w domu. Zresztą, Mavis sama powiedziała, że jak będzie potrzebowała jej pomocy, to do niej przyjdzie. Postanowiła więc nie zaprzątać sobie więcej tym głowy.
Spojrzała na Florence i lekko się do niej uśmiechnęła. Gestem przywołała do siebie Suku i podrapała ją za uchem.
- Chcesz się przejechać na dzikim kocie? - spytała kobiety.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Wto 20:59, 12 Kwi 2016    Temat postu:

Tak jak się Flo spodziewała, za pobytem elfki w mieścinie kryła się bardzo ciekawa historia. Jednak księżniczka, nie królowa, pomyślała, i do tego mała buntowniczka, hah! Spodobało jej się to, że Mavis nie daje sobą pomiatać i bierze los we własne ręce. Jednak, gdy białowłosa na nią spojrzała, Flo zacisnęła mocno usta. Jej wzburzenie jeszcze nie minęło i sprawiło, że nie chciała wierzyć w szczerość słów elfki, a nie zamierzała po raz kolejny nabierać się na jej uprzejmość.
- Trzeba było wcześniej o tym pomyśleć, Wasza Nadęta Mość – odparła zimno. Chciała jej dać jasno do zrozumienia, że nie jest w porządku. Nie mogła tak na nią naskakiwać i sądzić, że potem zwykłe przepraszam, które z resztą wydawało się wypowiedziane z największym trudem, wystarczy. Odwróciła wzrok. Wciąż jednak czuła więcej rozczarowania, niż złości.
Elfka oddaliła się. Humor Flo znacznie się pogorszył, ale nie na długo. Oczy jej zabłysły, gdy usłyszała pytanie Nerezzy.
- O co jeszcze zapytasz? Czy niebo jest niebieskie? – rzekła wesoło i ze swobodą trąciła ją przyjaźnie w ramię – Oczywiście, że tak! Dość tych głupich pytań!
Spojrzała na Suku i podeszła do niej.
- Przy okazji – rzuciła jakby od niechcenia – mogłabym ci zadać parę pytań a propos… twojej rasy…?
Ostatnie słowa wymówiła wyjątkowo cicho.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Śro 19:48, 13 Kwi 2016    Temat postu:

Gdy Florence trąciła ją przyjaźnie w ramię, ta oddała jej, może nieco za mocno. Uśmiechnęła się lekko na odpowiedź kobiety. W jej słowach i tonie głosu, a także w błysku w oku, wyczuła coś w rodzaju ekscytacji. Nie zdziwiło jej to. Pamiętała, że reagowała podobnie, gdy nauczyła się jeździć na panterze.
- W takim razie wsiadaj. - to mówiąc, poklepała Suku po masywnym grzbiecie. - Na początku może być trochę twardo, ale szybko się przyzwyczaisz. - dodała, doskonale wiedząc, że potrzeba dużo czasu, by czuć się w miarę komfortowo siedząc na dzikim kocie.
Zmarszczyła czoło, słysząc pytanie Florence, które zabrzmiało jakby rzucone od niechcenia. Chce jej zadać kilka pytań na temat bycia wilkołakiem? Rez nie widziała w swoim wilkołactwie niczego niezwykłego oraz nie lubiła robić z tego sensacji. Po chwili namysłu zdecydowała się jednak trochę o tym poopowiadać, ale zdecydowanie nie chciała robić tego na środku rynku, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze sporo osób się na nie bezczelnie patrzy.
- Mogłabyś, ale nie tu. - odpowiedziała, dyskretnie się rozglądając. - Wolałabym miejscu, w którym nie wzbudzamy aż takiego zainteresowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Florence




Dołączył: 15 Gru 2015
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paryż

PostWysłany: Śro 22:41, 13 Kwi 2016    Temat postu:

O zwiększoną siłę wilkołaków nie muszę już pytać, pomyślała, rozmasowując bolące ramię. Nie zamierzała jednak się skarżyć, lecz od razu wspięła się na grzbiet pantery.
To było… niezwykłe. Choć i niezbyt wygodne. Czuła pod sobą smukłe ciało zwierzęcia, jego ciepło, poruszające się mięśnie i, zdawało się, wszystkie kości. Ruchy kota były tak swobodne, jakby dziewczyna nic nie ważyła. Biła od niego siła i dzikość.
- Oh, też chcę takiego – rzekła podekscytowanym głosem, wsuwając palce w lśniące futro pantery.
- Mnie to pasuje, chętnie się gdzieś dalej przejadę – odparła z uśmiechem, całkiem zapominając, a może po prostu nie chcąc pamiętać, że powinna na kogoś zaczekać…
Nie zależało jej na jakimś konkretnym miejscu. Niech Nerezza prowadzi. Albo Suku.
/zt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nerezza




Dołączył: 25 Lut 2016
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzym

PostWysłany: Czw 19:26, 14 Kwi 2016    Temat postu:

Podrapała panterę za uchem. Ta zamerdała ogonem.
- Uwierz mi, że nie chciałabyś. Czasami koty, nawet te dzikie, bywają wredne i uparte. - powiedziała Nerezza i cicho się roześmiała, widząc urażony wzrok Suku.
- Lepiej nie ciągnij za sierść na karku, bo tego nie lubi i może się to dla ciebie źle skończyć. Jeśli chcesz skręcić, to wystarczy pociągnąć za sierść na szyi. - poinstruowała Florence. - No i najważniejsze - mocno się trzymaj, a najlepiej chwyć za obrożę. I lepiej się pochyl, bo inaczej spadniesz. - kontynuowała, przechadzając się dookoła pantery i siedzącej na niej Florence. Nie chciała, żeby kobieta spadła i nabiła sobie siniaków, bo to zdecydowanie pogorszyłoby stosunki między nimi.
- No to do zobaczenia na miejscu. - powiedziała. - Suku, tam gdzie zawsze. - zwróciła się do pantery, mówiąc jej, gdzie ma biec. Po tych słowach mocno klepnęła zwierzę w tylną nogę. Przez chwilę na nie patrzyła, po czym wspięła się na najbliższy dach i zniknęła z rynku. Miała nadzieję, że tej przejażdżki Florence nie zapomni do końca życia.
W tym czasie Suku ryknęła, poruszyła tylną częścią ogromnego ciała, po czym skoczyła daleko do przodu. Pobiegła, szybko się rozpędzając. Po dłuższej chwili jej bieg zmienił się w skoki. Mimo gabarytów, poruszała się z gracją. Zręcznie unikając przechodniów, z Florence na grzbiecie, oddalała się od rynku.
/zt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alicja Alikwis




Dołączył: 21 Sty 2016
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie wiadomo

PostWysłany: Śro 8:30, 20 Kwi 2016    Temat postu:

Widząc ożywienie w oczach dziewczyny, zdziwiła się w duch, zachowując lekki uśmiech na ustach. "Ile osób jeszcze umie w tym mieście tańczyć?" wspomniała kolorową artystko-iluzjonistkę oraz jej towarzyszke ze złotą klaczą. Słońce prażyło, a ono stała tylko połowicznie w cieniu. Kolejna odpowiedź Jane upewniła rudowłosą w przekonaniu że jej rozmówczni ceni sobie to co robi w życiu, a brak umięjętności w czytaniu nie był dla wampirzycy czymś nowym. Wspomniała swojego wczorajszego pracodawcę. "Ważne by umieli liczyć piniądze i dotrzymywali umowy", pomyślała z przekąsem. Tego ostatniego musiała lekko postraszyć nim wydał jej pełną sumę jaką podała przy zleceniu. 
Niespodziewanie Jane wspomniała siostrę. Posmutniała lekko, ale dla zmysłów Alicji było to aż nadto wyraźne. Miała o nią spytać gdy Jane nagle chwyciła ją za rękę. Zachęcała do tańca.
Błyskawicznie wyrwała swoją dłoń w skórzanej rękawiczce. Niecierpiała dotyku innych nawet przez ubranie, jedyną formą interakcji z drugą osobą była możliwa w tańcu. Co nie zmienia faktu że tego niecierpiała.
-Nie lubię tańców ulicznych- " są dla tancerzów niższej klas"- nie obraź się ale właśnie szłam zwiedzić północne dzielnice -nie obchodziło jej że prawdopodobnie rani uczicia dziewczny, "A od kiedy ja się tym przejmuję?" - zanim...mhm... na ciebie wpadłam.
Chwyciła wodze swego olbrzymka. Czuła się zmęczona, przez słońce. Kolejny raz przeklnęła w myślach wilkołaka, której jej w nocy przeszkodził. Chciała już iść i to szybko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vasey




Dołączył: 14 Paź 2015
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:45, 18 Maj 2016    Temat postu:

Doszli do rynku, o tej porze równie zatłoczonego co w południe. Nie było słychać muzyki, a jedynie gwar rozmów. Vasey obejrzała się w około i zauważyła grajków opierających się o stragan z warzywami. Być może nie skończyli jeszcze występu, robiąc sobie krótką przerwę.
Carney wyrażał spore zainteresowanie końmi. Na pytanie o ojca Vasey uderzyła gorąca fala emocji. Rażąca tęsknota, złość na ludzi, którzy zniszczyli sielskie życie jej rodziny, wreszcie troska o zdrowie starszego już szlachcica. Nie miała ochoty rozwodzić się nad przeszłością, odpowiedziała jedynie z dumą.
- Zaiste, od dawna. I dobrze mu to wychodzi. - Spojrzała z czułością na złotą klacz, pogładziła jej sierść z namaszczeniem. Sara obdarzyła ją zadowolonym zerknięciem.
Ojciec był najlepszy w tamtej części świata i Vas miała tego pełną świadomość. Zawdzięczała mu całą wiedzę i umiejętności jeździeckie, on i matka robili dla młodziutkiej szlachcianki absolutnie wszystko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.maravillas.fora.pl Strona Główna -> Centrum miasta Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin